Urlop ucieka w nieprzyzwoitym tempie. Tak jak pierwsze dni Gosi w przedszkolu.
Panie przedszkolanki mowia, ze spoko daje rade. Ze costam pojeczy ale to jej powiedza, ze zadzwonia do mamy (a to sie za sekunde uspokoi) i bawia sie dalej.
Do przedszkola daje jej wode, ale chyba sie to nie sprawdza bo stoja tam wszystkie te wody niewypite. Bedzie trzeba dawac soczek. Niezdrowy, no nie zdrowy, ale lepiej zeby pila niz nie pila.
Ja ciagle jeszcze nie opuszczam mieszkania za bardzo. Nie zebym sie bala 🙂 ale taka jakas zmeczona ciagle jestem no to siedze w domu i odpoczywam, czytam, ogladam seriale.
Dzisiaj byc moze bede musiala troche popracowac, co mnie nie cieszy, ale jednak jakos przezyje.
Czytam Walkowanie Ameryki, ktore mi kiedys pozyczyla Siostrunia i zapomnialam. Bardzo fajne.
W zwiazku z brakiem weny nie bede kontynuowala watku. W kazdym razie pozdrawiam z Warszawy i chyba pojde spac 🙂