Po wczorajszym wpisie pracownika mBanku nie zdecydowalam sie pisac maila (bo mi sie nie chcialo po raz Xty opowiadac tej samej historii tym razem w formie pisemnej). Zamiast tego zadzwonilam na infolinie.
Za pierwszym razem nie dalam rady, zgubilam sie w gaszczu ”jesli chcesz kupic sobie slonia w karafce wybierz numer 8”, za drugim czy trzecim razem dodzwonilam sie do konsultanta.
Nie wiem czy to ma zwiazek z blogiem, ale nagle nie bylo konieczne podawanie PESELU, nazwiska rodowego chomika stryjenki mojej tesciowej tylko pani od razu powiedziala, ze mam chwile poczekac, bo musi porozmawiac z przelozonym.
Po paru minutach czekania (na czeskim telefonie, sic!) niezmiernie milym glosem oznajmila mi, ze bardzo przepraszaja za problem i do 48h nasze konto zostanie aktywowane. NAJPOZNIEJ za 48h. Ze juz natychmiast leci pedzi i bedzie pisala maila a za cala sprawe przepraszaja i bardzo im smutno z tego powodu, caly dzial w zasadzie kleczy na grochu.
Tak wiec odliczamy. Rozmowe z konsultantem skonczylam wczoraj o 18:20, zobaczymy ile godzin bedzie trwalo max. 48h.