Oczywiscie rok temu mi sie wydawalo, ze zawsze bede pamietala wszystkie nazwy i miejsca. Otoz nie bede. Moge natomiast pamietac krajobrazy, zwlaszcza, ze wiele z nich udalo nam sie lepiej czy gorzej utrwalic.
Powinnam sie w koncu zaopatrzyc w jakis program do obrobki zdjec, bo wstyd sie przyznac, ale widze, ze zdjecia czesto przeswietlone albo niedoswietlone a tak malo by bylo trzeba.
Tematem ma byc jednak jaskinia. Jaskinia do ktorej da sie wejsc tylko w niektore dni i w okreslonych godzinach, bo poza nimi jest zalana woda.
Do jaskini trzeba kawalek podejsc, najpierw stroma sciezka przez busz a potem kawal drogi przez plaze. Tylko jakie wziac budy na taka wyprawe? Rozwiazania byly rozne…
po dotarciu na miejsce okazalo sie, ze w jaskini jest jednak troche wiecej wody niz oczekiwalismy a przede wszystkim jest jakas taka mroczna…
w kazdym razie buty trzeba bylo sciagnac. Wszystkie buty… i kto je niosl? bingo! mamusia oczywiscie, bo Boski pilnowal coby sie razem z Gosia nie utopili
To zdjecie jest ciekawe nie dlatego, ze jest przeswietlone ani dlatego, ze jaskinia w tle ladna. Chwile po jego zrobieniu przyszla wielka fala, ktora bardzo zmoczyla Boskiego az nad kolanka 🙂
Po wdrapaniu sie na zbocza gory prowadzace od jaskini na parking czekala nas nastepna atrakcja. Pare kilometrow dalej poszlismy zoabaczyc piekne jeziorko:
a obok jeziora morska scenerie
i dalej w droge…