Ostania, 7 romozwa kwalifikacyjna miala miejsce wczoraj a dzisiaj znowu musze zaczac szukac pracy. Kiedy beda wyniki tamtych rozmow, i czy to juz byly wszystkie rozmowy powaznie nie mam pojecia. Pozyjemy, zobaczymy.
Pomyslalam, ze w tych okolicznosciach przyrody warto bedzie wrocic mysla do roku ubieglego i pokazac kilka (serii?) zdjec z Nowej Zelandii.
Zapraszam na wycieczke do krainy pingwinow zoltonosych (mysle, ze tak sie nazywaly)
….
Na Nowej Zelandii jest zaledwie kilka stanowisk gdzie mozna ogladac pingwiny zoltonose. Zwykle stoji tam kilku – kilkunastu turystow i czekaja. I my tez czekalismy. A tu nagle, kszyk, gwalt, rwetes, jest!!! jest pingwin! Wyciagamy aparaty, a kto mial dobry obiektyw ten i widzial…
Pomalu z wody wyczlapal sliczny pingwin…
Okazalo sie, ze przyplynal w odwiedziny do znajomego (znajomej?). Wywiazala sie dyskusja
chyba ktos sie obrazil…
A kraina pingwinow wygladala tak:
Fotograf przed akcja (bylo troche zimno wiec asystent fotografa zostal odpowiednio otulony:)