Do folkloru naszego warszawskiego mieszkania od poczatku nalezaly rybiki.
To sa takie male, nieszkodliwe lazienkowe zwierzatka, ktore lubia jak jest cieplo, ciemno i najlepiej nie za czysto.
Pomimo usilnych staran wyglada na to, ze u mnie w lazience i kuchni caly czas bylo nie za czysto, bo mielismy stala populacje kilku rybikow.
Postanowilam wydac im wojne. I okazuje sie, ze bylo to bardzo proste. Zamiast plynu do mycia naczyn do mycia podlogi zaczelam uzywac domestosa i… gotowe. Zniknely po pierwszym myciu. Teraz mamy ok miesiac pozniej i nadal ich nie ma.
Tak wiec: na klopoty Bednarski, NA RYBIKI – DOMESTOS 🙂