POWROT NA BOARD PEAK

Przed chwila w ksiegarniach ukazala sie nowa pozycja wydawnictwa Znak pod tytulem: Dlugi film o milosci. Powrot na Board Peak. Autorstwa Jacka Hugo-Badera

JH-B opisuje wyprawe ktora odbyl z rodzinami zaginionych rok temu Macka Berbeki i Tomka Kowalskiego, ktorzy zdobyli Board Peak podczas zimowej wyprawy. Maciek Berbeka i Tomek Kowalski zgineli pod szczytem, Artur Malek i Adam Bielecki przezyli i mam wrazenie, ze sa nieustannie obwiniani za smierc swoich towarzyszy.

Ksiazki sie obawalam, poniewaz wydawalo mi sie, ze jak ktos wezmie udzial w takiej pogrzebnej wyprawie (bliscy wrocili w gory aby w miare mozliwosci pochowac zmarlych) to na pewno da sie wciagnac w emocje i przewezmie opinie osob z ktorymi podrozuje.

Tak sie jednak nie stalo. Po pierwsze reporter nie stal sie ”czlonkiem rodziny”, po drugie sama ksiazka nie ocenia, raczej opisuje. A do ostatniej strony nie dowiemy sie czy Jacek Hugo – Bader wini zdobywcow, ktorzy przezyli za smierc tych, ktorych zabrala gora. 

Stara sie zachowac obiektywizm. Ksiazka prezentuje opinie rodziny, jednego ze wspinaczy, ktory przezyl oraz Wielickiego – kierownika wyprawy. Przytacza nawet cytaty z forow internetowych, ktorych wiele uzytkownikow ma jednoznacznie zdanie na temat wyprawy.

W kazdym razie ksiazka warta przeczytania.

—-

A teraz juz subjektywnie. Przeczytalam te ksiazke, bo nie znam sie na alpinizmie i nie cierpie brawury. W zasadzie jest mi obojetne czy ktos chce skakac na glowke z 30 metrow ze skaly, jezdzi na motorze z predkoscia 250 km/h albo zdobywa osmiotysieczniki w zimie. Tak dlugo jak nie chce zebym dolaczyla i robi to daleko od mojej rodziny i bliskich, prosze bardzo.

Na swoja wlasna odpowiedzialnosc.

I te slowa chciala bym dedykowac rodzinom Macka Berbeki i Tomka Kowalskiego, ktorzy jak oszaleli staraja sie zwalic wine na innych. Ktorzy mieli isc szybciej, wolniej, blizej dalej. Sprawdzic im wyposazenie, myslec za nich i do dokladnie w tych samych cholernie trudnych warunkach. Twierdza, ze nie byly tak trudne? Fakt? to czemu ci dwaj zagineli?

Adam Bielecki, ktory realnie wlecial i zlecial z Board Peak to wyczynowiec. Ok, przyznaje, nie chciala bym go miec za partnera bo leci realnie po trupach do celu i nie oglada sie za siebie. Z drugiej strony – wlasnie dlatego nadaje sie na takie ekspedycje. Bo na szycie nie pitoli oswiadczyn do kamery jak to zrobil Tomek Kowalski, tylko mimo iz sil ma najwiecej strzeli fotke i leci. Bo ma instynkt samozachowawczy.

Berbeka szedl na Board Peak po 25 latach, zeby wyrownac z gora rachunki. Doswiadczony, swietny sportowiec, ktory znal swoje sily i zasady i na Boga wcale nie skonal pomagajac mlodszemu jak by chciala rodzina. Tylko szedl za wolno. Czy mu odbila palma od braku powietrza czy po prostu byl zbyt slaby, nigdy sie nie dowiemy. Wiemy natomiast, ze byl to jego wybor! Mijal sie z Bieleckim w drodze na szczyt, wiedzial, ze ten zostal zdobyty, MIAL ZAWROCIC! Ale nie, chora ambicja zawlokla go do spelnienia marzenia a potem smierci. 

Tomek Kowalski – z opisow byl odjazdowym mlodym czlowiekiem. Aktywnym, madrym, zdeterminowanym. I niestety zbyt pewnym siebie. Zbyt zapatrzonym w siebie zeby stajac przed wyborem – zmiane historii swiata (tak, to byl jego cel z ktorym sie nie kryl) i swoje zycie… wybral to pierwsze. Czy starsi mieli mu w tym zabronic? Moze mogli. Ale Tomek nie mial 15 lat. Skoro wiedzial, ze ma malo doswiadczenia to mial poczekac, zdobyc go wiecej, albo choc wrocic z tej cholernej gory skoro wiedzial, ze cel zostal osiagniety, czlonek wyprawy – Adam Bielecki i Artur Malek zdobyli szczyt w zimie. 

I niech mi nikt nie opowiada, ze Bielecki i Malek MIELI OBOWIAZEK ich uratowac. Guzik prawda. Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono. Skad wiemy, ze by umarlibysmy w tej kurewskiej zimie dla naszych braci w himalajskiej wierze?

Cala ta tendencyjna komisja badajaca sprawe, ktora absolutnie pominela winy zmarlych utwierdza mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, ze warto to w koncu powiedziec glosno:

W godzinie proby malej czy wielkiej jestesmy sami. ZAWSZE. A w kazdym razie zawsze musimy sie liczyc z taka ewentualnoscia i nie zwalac odpowiedzialnosci za siebie na innych, bo madrzejsi, bo doswiadczeni. I zadne pitu pitu, ze jest inaczej. Moze ktos nas trzyma za reke, ale kazda smierc, chorobe de facto musimy przezyc sami. Z tym sie trzeba liczyc.

Mozemy plakac po chlopakach, ktorzy zgineli na Board Peak, ale byl to ich wybor. W to gleboko wierze. 

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s