To czesty tytul w gazetach. Dla takiej zbrodni nie ma wytlumaczenia. Mogla oddac dziecko do adopcji, mogla zostawic w babyboxie, mogla podrzucic komus na klatke, mogla usunac na samiutkim poczatku, mogla sie zabezpieczyc, mogla MYSLEC, tysiac opcji i mozliwosci lepszych i gorszych. Nie o tym chce pisac.
Za kazdym razem jak czytam tytul: MATKA porzucila noworodka to mnie zlosc bierze i pytam sie: a gdzie byl ojciec?
Dlaczego ojciec ma prawo wyjsc z lozka i isc w sina dal a kobieta ma niesc cala odpowiedzialnosc za dziecko, narodzone czy nienarodzone?
Ojciec mogl nie wiedziec, no mogl, ale w wiekszosci wypadkow wie tylko po prostu ma w dupie. Jakos sobie poradzisz.
I ona, jak nie ma oleju w glowie, to radzi sobie roznymi dziwnymi sposobami.
Caly swiat jest ustawiony jakos tak, ze tej kobiecie pozostaly biologiczne obowiazki, ale ojcu juz nie koniecznie.
A najbardziej mnie smieszy jak matka zabila 5 dzieci a ojciec mowi, ze on nie wiedzial, ze byla w ciazy. I sedzia/kurator/nie wiem kto jeszcze potrafia w to uwierzyc! Dlaczego jesli malzonek wezmie kredyt to ten drugi musi placic (nawet jesli kupi za to diamenty kochance) a jesli zona jest w ciazy i nie ma pieniedzy zeby uzywic kolejne dziecko, to maz moze o tym nie wiedziec?
Taki mnie sentymentalizm moralny chwycil z poczatkami roku szkolnego…