Ostatnio czesto kupuje ubrania w Tchibo. Sa dosyc tanie, bawelniane i na prawde lubie ich koszulki z dlugim rekawem. Z tych samych powodow Boskiego ciesza moje zakupy. Niestety rozpadaja sie troche za szybko. Piore bluzki po kazdym zalozeniu, wiec po 2-3 miesiacach w tych Tchibackich pojawiaja sie dziurki i nie bardzo da sie z nimi chodzic miedzy ludzi.
W niedziele wchodze do pokoju a Boski mowi: o, jak fajnie sie ubralas, widac i w Tchibo mozna sie ladnie ubrac.
No tak – odpowiedzialam – mozna, ale dzisiaj mam na sobie bluzke z Marco Polo, getry z Calzedonii i buty Camper.
Tak to jest z facetami. Podaba im sie pomysl, zebysmy wygladaly jak milion dolarow, najlepiej jednak jak bedzie nas to kosztowalo $10 🙂