Wydawalo by sie, ze jak czlowiek nie pracuje to ma bardzo duzo czasu, a tu nie tak zupelnie koniecznie. Sila rzeczy ten drugi czlowiek przesuwa niepostrzezenie na osobe niepracujaca duza czesc zalatwiania rzeczy przeroznych i nagle sie okazuje, ze czasu brak. A dzieje sie, dzieje.
Krecimy sie ciagle wokol tematu przeprowadzki. Oczywiscie to jeszcze nic pewnego, to byloby zbyt proste. Jednak na tyle pewnego, ze przegladamy szkoly, dzielnice, mieszkania i tak ogolnie jestesmy czujni.
Gosia nagle zaczela czytac proste slowa. W szkole maja teraz zaczac laczyc litery typu: bi, pa, ga, de i podobne. No to napisalam jej pare takich polaczen i okazalo sie, ze ona juz to czyta. I dluzsze tez czyta. Zdania to by jeszcze chyba nie przeczytala a raczej nie zapamietala slow po sobie, ale Ala ma kota i podbne sprawy z dnia na dzien staly sie oczywiste. Za to za chinskiego boga nie potrafi sie nauczyc rozozniac 7 i 8. Juz jest lepiej, bo jednak w wiekszosci wypadkow to osemka wyglada jak balwanek, ale w piatek myslalam, ze ja zatluke jak jej sie jakis blok wytworzyl i nie potrafila przestac gadac glupoty na temat liczb. No to dalam sobie siana na weekend, zebym jej nie zrazila do matematyki. Do tematu wrocimy 🙂
Dlaczego w piatek? bo znowu zostala 4 dni w domu. Kolejny raz miala tylko jakis monstrualny KATAR, ogromna goraczke i nic wiecej. Dziewczynka z ktora bylismy na Kaszubach z podobnymi objawami wyladowala w szpitalu, ale nie z z naszym Fenixem te numery. Choc w sumie dobrze, ze zostala w domu bo w szkole pojawila sie szkarlatyna. Ze wzgledu na nia nie poszlismy na urodziny kolegi Gosi w sobote (lekarz powiedzial, ze zlapie wszystko). Slyszalam, ze byla super impreza. Zwlaszcza after party z mamami w roli glownej 🙂 Nastepnym razem sie zalapie, mam nadzieje.
Zamiast na urodziny pojechalismy na Festiwal Światla do Łodzi. Ogladalismy prezentacje na placu Wolnosci, przepieknie oswietlone kamienice na Piotrkowskiej i parasolki na 6 sierpnia. W niedziele Boski pojechal ze znajomym na rower a ja z kolejna kolezanka ze studiow przygotowywalam obiad. Fajna ta Łodż, ze sie czlowiek moze umowic w sobote o 15, ze o 19 przyjedzie. Od tego wlasnie sa znajomi ze studiow. Łódź zmienia sie na lepsze zdecydowanie wolniej niz Warszawa, ale jednak zmienia. I ludzie tam fajni. Tacy troche lokalni szowinisci. Nie mozna zlego slowa o miescie powiedziec, ale to piekne przeciez, bo dzieki nim Łódź sie rozwija.
W sobote i niedziele bylismy tez na zakupach. Niby mialy byc drobne, ale przeciez to byl ”ten tydzien” z obnizkami w Twoim stylu, wiec skonczylismy z 2 kompletami poscieli i jedna spora walizka (90l). Ja chcialam jeszcze wieksza i nawet ja kupilismy, ale Boski tak medzil, ze za duza, ze mu kazalam zawrocic i wymienilam ta 120l na 90l. Czasem sama siebie szokuje jaka jestem dobra, podporzadkowana zona. Cudowna zaleta walizki jest waga: a to 3kg, co przy takich gabarytach jest jednak mistrzostwem swiata.
Pierwsza polowa dzisiaj przebiegla pod znakiem ”kawy z mamami z zerowki”. No no. Dobrze, ze naciagnelam Pania Motylkowa, bo bym tam siedziala sama z obcymi osobami. Ja wiem, ze to miala byc integracja ale z mojim entuzjastycznym podejsciem do konwersacji z osobami ktorych nie znam, bylby to bardzo, ale bardzo powolny proces. Ci ktorych znam olali sprawe, nastepnym razem pewnie tez oleje. Chyba, ze znowy wyciagne Motylkowa.
Koniec zgloszenia. Musze zaczac robic zakupy. W przyszlym tygodniu od wtorku do piatku bede w Pradze i jesli chce, zeby dziecko jadlo cos innego niz mleko z kulkami to musze zalatwic aprowizacje. Od czasu odkrycia internetowych zakupow spozywczych nie tracimy wieczorow na takie przyziemnie sprawy. Wolimy kolorowac mega kolorowanki*:)
I tym optymistycznym akcentem…
______
* normalnie tak idiotycznie nie siedzi, ale do zdjecia tak bylo najwygodniej