TRZY ZESCHNIETE KAJZERKI

Wlasnie wrocilysmy z mroznego spaceru. Po raz kolejny przekonalam sie, ze spacery to nie jest to co tygrysy lubia robic najbardziej. Mialam wrazenie, ze chodze po tym Mokotowie conajmniej z 2 godziny a wyszlo ledwie 55 minut. brrr

Na spacerze pare dni temu wyladowalam kolo jakiegos wydzialu Uniwersytetu Warszawskiego. Bylo ciemno, a przed wejsciem dyskutowalo kilku studentow. Zastanawialam sie co takiego przychodzi mi do glowy jak mysle o studiach i budynku uniwersytetu jako takowego (studiowalam na Lodzkim, ale co to za roznica). Doszlam do wniosku, ze najsilnejszym wspomnieniem jest ZIMNO. Bylo mi ZIMNO. Ciagle. Nieustannie. Nieomal caly rok szkolny. Wiadomo, wtedy nie bylo tych wszystkich technicznych materialow a nasze kurteczki byly cienkie jak zle zaparzona herbata. Dotego ja wazylam conajmniej z 5-7kg mniej niz teraz i bylam zwyczajnie chuda, wiec nawet jakbym sie ubrala jak balwan to bym sie rozpadala z zimna. To byly strasznie zimne czasy.

Mimo wielu niedoskonalosci moje zycie ma jedna wielka zalete, zwykle ciesze sie, ze jestem tu i teraz a nie tam i x lat temu. Przeszkody sa, przy zachowaniu tendencji zwyzkowej.

A wiec chodzilam po tym Mokotowie i po raz kolejny dziwilam sie, ze dzielnica moze sie skladac glownie z aptek. Moze nawet nie tak bardzo dziwilam, tu przeciez lekarze przepisuja leki tonami a badania robia bardzo niechetnie. Poza aptekami jest sporo bankow, i juz zupelny ewenement mojej okolicy – chyba z 5 salonow pieknosci a obok nich cukierni. Wszystkie te przybytki laczy jedna cecha – jesli moge, staram sie ich unikac.

Dlatego w drodze powrotnej zawitalam w moim ulubionym Rossmanie (z braku jeszcze ulubienszego DM, ktorego dotkliwy brak w Warszawie). I w tym Rossmanie Mloda zaczela plakac w wozku. Stala sie rzecz niesamowita. Kolejka sie rozstapila, zeby mi zrobic miejsce przy kasie. Niesamowite. 6 osob, ktore pewnie nigdy sie nie widzialo i nie zobacza w ulamku sekundy dogadalo sie, ze wola, zeby Maluch sie nie darl i puscili mnie do kasy. Konkretniej do 2 kas, moglam sobie wybierac!

Zeby nie bylo, ze tem Mokotuff to taka sielanka, chwile potem pani w piekarni, u ktorej kupuje codziennie, wiec powinna miec jakis cien uczucia do mojej osoby, sprzedala mi 3 zeschniete kajzerki.

Nic to nie zmienia na pieknosci dzisiejszego dnia, bo choc bez szalenstw, to jednak Zuzia je dzisiaj ladnie, wiec sie nie martwie wcale a wcale, przynajmniej do aktualnej 18:19 i tej wersji zamierzam sie trzymac 🙂 Milego wieczoru!

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s