Wszyscy jestesmy czescia jakiejs mniejszosci. Ja na ten przyklad nie pije kawy i alkoholu. Nie lubie i tyle, bez ideologii. Za to pod wzgledem ilosci hektolitrow wypitej herbaty pewnie jestem na drugiej stronie, tez w mniejszosci.
Jakby tak sie porzadnie przyjrzec to kazdy z nas jest w jakis sposob “inny” i nie zawsze chodzi o szczegoly jak w zdaniu poprzednim. O to bardziej nie powinnismy oceniac ani specjalnie sie dziwic odmiennosci ludzi wokol nas. Cieszmy sie wolnoscia wyboru. Tylko musimy ta wolnosc wykorzystywac madrze.
Z tego powodu “comming out” ksiedza Charamsy budzi we mnie niesmak. Wcale nie dlatego, ze jest gejem, bo to jego sprawa czy mu sie podobaja kobiety czy mezczyzni. Nie szanuje go poniewaz zlamal dobrowolnie dane slowo, ze bedzie zyc w celibacie. Do tego chce z tego zrobic wielki PR spektakl pod tytulem “jaki ja biedny ucisniony”. Na moje oko uczynil homoseksualistom w kosciele niedzwiedzia przysluge.
Jakie byly opcje?
Mogl odejsc z kosciola i spokojnie zyc w zwiazku.
Mogl zostac, byc gejem i walczyc o prawa mniejszosci.
Pan chcial sprawdzic czy da sie zjesc ciastko i miec je dalej. Otoz nie da. To budzi tylko niesmak. Taka sytuacja.