CHEMIA

Do kin wchodzi film “Chemia”. Jego autorem jest maz Magdaleny Prokopowicz, zalozycielki fundacji Rak’n´roll, ktora kilka lat temu umarla na raka piersi.

Czytajac o filmie czytam tez komentarze osob, ktore potepiaja Bartosza Prokopowicza, ze z zona nie zawsze potrafil wytrzymac w trudnych chwilach a teraz chce zarobic na filmie.

I tu moja prosba: uswiadomcie sobie, ze cierpi nie tylko osoba, ktora jest chora na raka i ma swiadomosc swojego odchodzenia. Cierpia tez jej najblizsi, ktorzy na z gory nie okreslony czas choroby, ktorej konca nikt nawet nie chce zgadywac, odkladaja na bok swoje potrzeby i calkowicie podporzadkowywuja swoje zycie i potrzeby osobie chorujacej.

Moja Mama umierala na raka krotko i byla relatywnie dobrze chroniona przeciwbólowo. I w takich okolicznosciach przyrody chemia wyciagnela z niej jakiekolwiek zainteresowanie kim innym niz ona. Chemia czlowieka dusi, zmienia, odczlowiecza.

Ze wzgledu na chorobe mamy zdalam kilka egzaminow w ciagu tygodnia i po 5 miesiacach, przedterminowo wrocilam ze stypendium w Hiszpanii. Mama nawet nie spytala sie jak bylo! Zjadla ulubiona, sucha kielbase, ktora jej przywiozlam i spytala sie co bedzie na obiad. My przestalismy istniec. A uwaga! Ona w tym czasie nawet nie wiedziala, ze ma raka wszystkiego i dlugo nie podejrzewala, ze umiera!

Nie ma sensu opisywac szczegolow umierania Mojej Mamy. I tak kazde jest inne. Bylysmy z Siostra przy niej. Bylo jej dobrze. Nie bylo zadnego krzyku ani scén dantejskich a i tak mnie a mysle, ze i Siostre ta choroba i smierc przewalcowala. Od diagnozy do Smierci uplynelo 1,5 miesiaca. A nawet teraz, po latach, jak o tym okresie mysle, to ciezko mi sie oddycha.

Ten gosc zyl choroba i umieraniem zony kilka lat. Zanim zaczniecie oceniac czy sie staral dostatecznie walnijcie glowa w sciane. Jesli patrzycie na dezintegracje bliskich tygodnie, miesiace i lata i dajecie rade z usmiechem – macie moj podziw. Jesli nie, nie potepiam was. Tak samo jak nie potepiam pana, bo doskonale potrafie sobie wyobrazic to co opisuje w wywiadzie:

“Często porównuję chorbe do wielkiego słonia, który wypełnia sobą przestrzeń. Osoba chora też ją wypełnia. W pokoju, a nawet w całym mieszkaniu. Nie ma takiej możliwości, że jak się obróci, to kogoś nie nadepnie, nie potrąci, nie przygniecie, czegoś nie stłucze.”

Wierzcie mi, nie ma.

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s