Dzisiaj odezwala sie przyjaciolka. Pytala sie kiedy Gosia przestala usypiac przy piersi i jak sie to stalo, ze teraz nie ma problemu z zostawaniem u babci. Bo jej babcie twierdza, ze to nie jest normalne, ze jej kilkumiesieczna coreczka jest tak bardzo z nia zwiazana.
Uswiadomilo mi to, ze brak wlasnych protoplastow tudziez mieszkanie daleko od rodzicow Boskiego pod pewnymi wzgledami jest trudne, ma jednak niewatpliwe zalety. Nikt nie pomaga nam z dziecmi. Jestesmy we dwojke. Boski i ja i musimy byc w stanie ogarnac wszystkie potrzeby, choroby, fanaberie naszych pastuchow. Z drugiej strony ingerencje osob trzecich w nasz sposob wychowywania dzieci sa bardzo niewielkie. Czasem mamusia Boskiego obdarzy nas jakas madroscia typu: kiedy to Gosia powinna chodzic spac, albo, ze jej zdaniem jest niewychowana, bo ma za duzo wlasnych opinii, tudziez ze Boski zbyt intensywnie angazuje sie w opieke nad wlasnymi dziecmi (i mu cycki wyrosna, cytuje) co jak wiadomo powinno byc tylko moim psim obowiazkiem. Na szczescie, glownie ze wzgledu na geograficzna odleglosc, nie ma ku temu zbyt wielu okazji.
Milo jest nie czuc sie obciazonym pomyslami osob trzecich w kwestii wychowania wlasnych dzieci. Od taka wieczorna refleksja.