Moj tata i jego rodzice leza na cmentarzu w Czestochowie. W starej czesci, niedaleko grobow zolnierzy radzieckich, ktorzy wyzwolili miasto. Czesc grobow radzieckich jest podpisana, duzo bezimiennych. Jako dziecko, idac na grob taty zawsze mialam przy sobie swieczke dla nieznanego zolnierza. Czasem jakis znicz konczyl pod duzym pomnikiem a inny na niepodpisanym grobie “zeby mu nie bylo smutno”.
Jak latwo sie domyslec, jako dziecko nie ja kupowalam znicze, ale Dziadek Stach. Tak, ten sam, ktory po pochodzie razem z Wojskiem Polskim przez cala Europe, ucieczce z obozu w Rumunii skonczyl internowany w Szwajcarii. Po powrocie do Polski, po wojnie, szybko stracil iluzje co do Polski Ludowej, bratnich narodow itp, dlatego nigdy nie wstapil do partii. A ze nie byl w partii, mimo doskonalego wyksztalcenia, nie mial szans na awans. W efekcie osiagnal cien tego co by mogl, gdyby jego poglady byly nieco bardziej “elastyczne”, albo gdyby zostal w Szwajcarii, co mu proponowano. Ten wlasnie dziadek kupowal znicze dla zolnierzy radzieckich, bez ideologii, jak czlowiek czlowiekowi. Wykonywali rozkazy.
Dzisiaj czytalam, ze IPN chce likwidowac pomniki armii radzieckiej w Polsce. Kochani, mozecie je usunac, historia i tak pozostanie historia. I ta dobra i ta zla. O was tez sie kiedys upomni. Oby szybko.