Co za wspanialy wirus mutant nas dopadl!
Dziewczyny po malu dochodza do siebie (choc Gosia ma ciagle migdaly wielkosci slonia a Zu czasem wylatuje katar przez kanaliki lzowe).
W tych optymistycznych okolicznosciach przyrody moj organizm stwierdzil, ze czas zeby on wysiadl i wysiadl. Tylko ja zostalam.
Najgorsza byla noc z piatku na sobote, bolalo mnie wszystko i bardzo. Wczoraj pierwsze pól nocy bylo mi zimno tak ze sie trzeslam za to druga czesc (po paracetamolu) byla nagle tak goraca, ze koszulke mozna bylo wykrecac. Teraz juz czuje, ze idziemy dobrym kierunku, choc kicham i kaszle i moge bez dotykania policzyc wlasne kregi, bo mecza.
Co za wspanialy odpoczynek w Pradze:)) nikogo nie odwiedzam, poza odwazna Ksiezniczka nikt mnie nie odwiedza, bo po co narazac sie na kontakt z mutantem.
Skad te dzieci biora te potwory?