ODWILZ

Rano zabralam dzieci na piknik. Troche bylo zimno, no. Jednak nie na tyle, zebysmy sie nudzily. Pojechalysmy do parku na samym koncu Wyspy Psow. Dziewczyny polazily po zjezdzalniach, linach i podobnych atrakcjach, w ramach piknikowania zjadly jakies kukurydziane kolka i owocki dla dzieci. Spelnilam tez marzenie Gosi i mogla narysowac co tylko chciala na kupionej wczoraj w ASDA za grosze bialek trykotce. Wracalysmy piechota dluugim lukiem, takze do domu dotarlysmy pare minut po 11. 

Swiecie dziw sie, Boski juz wstal! I wyglada na to, ze stara sie byc ostroznie mily. Na chwile obecna przejawia sie to w absurdalny z mojego punktu widzenia sposob: SPRZATA. Umyl lazienki a nawet zebral pranie z suszarki obwieszonej jak choinka (to chyba z 3 raz w zyciu). Po tym jak wstalysmy z Zu z jej drzemki, zjadl bez szemrania duza chinska zupke i ewakulowal sie z dziewczynami na 3 godzinny spacer. 

Nie wiem czy mysli, ze ja teraz wysylam CV do londynskich firm, jak to robilam ostatnich kilka tygodni? Bo jesli tak mysli, to sie myli. Ja przeciez zostaje po wakacjach w Pradze, nie? No i odpoczywam. Jestem tymi ostatnimi dniami tak strasznie, szalenie zmeczona, ze fizycznie mam problemy, zeby miec otwarte oczy. Mimo iz Zu spala dobrze, wiec nie ma objektywnych powodow. Wroca za godzine a ja sie zastanawiam czy powaznie nie isc spac (choc to takie marnowanie samotnej godziny), bo mi sie oczy lepia.

Trwalo to tym razem tak 1-2 dni za dlugo. Wczoraj o 24, przed spaniem, mi powiedzial, ze nie rozumie dlaczego ja moge miec zly humor. On, owszem jest nieprzyjemny, ale dlaczego ja moge nie chciec z nim gadac, jesli on juz by chcial? No, dlaczego? Nie odpowiedzialam to zaczal prychac, ze wlasnie taka jestem, ze nawet nie wiem o co mi chodzi. Ze za pare dni bede mila, a potem znowu zaczne sie zachowywac beznadziejnie. Dalej nie wiem, bo usnelam…. Nie dalam sie wyprowokowac do dyskusji. I tak co bym nie powiedziala skonczylo by sie na dlugiej liscie moich niewatpliwych wad. Mam to w dupie. Cisza jest wielka. Trudna, bo gadatliwa jestem, ale wielka, bo jak mi sie uda milczec to smiesznie mi sie potem zyje w tej mojej ciszy, jak z nim gadam a on nawet o tym nie wie.

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s