Wczoraj wieczorem dotarla Gosia z Boskim. No cudnie. Dzis caly dzien spedzilam z obiema dziewczynkami. Kochane sa bardzo, ale to i tak jakas masakra. Sama Gosia albo sama Zu wyczerpuja w ciagu dnia tak ze 40% mojej energii. Obie w komplecie sa w stanie wyciagnac ze 150%!!! 🙂 A to jedna ciagnie druga za wlosy, a to sie dra, a o ktoras strzela focha. Nie beda jesc, umra z glodu, chca na dwor ale 13 razy zmienia buty. Itd itd Zaraz tu oszaleje!:)
Natomiast Bosciunio po ciezkich obrazach dal mi cala jedna godzine (60 minut) na odpoczynek. Prawie sie znowu ze mna rozwiodl. Bardzo mu nie pasowalo, ze chce ta jedna godzine. Bo przeciez ob MA PRAWO widziec znajomych w miescie oddalonym ponad godzine jazdy autem, MA PRAWO najpierw odwiezc auto do rodzicow zeby moc sie napic piwa …. I stracic 40 minut na dojscie do knajpy, MA PRAWO zjesc kolacje u mamusi, bo co by jakies swinstwa w knajpie jadl? Tylko ta godzina dla mnie to jakas nadbytečná i wszystko komplikuje, strata czasu. Jutro tez sie przeciez musi wyspac, bo wieczorem impreza na Morawie z jego rodzina a w niedziele odwiedziny rodzicow u nas w Pradze. Tak wiec rano znowu ja… Pytanie za 10 punktow: czy ja tez mam jakies prawa czy zdanie “ty jestes matka” sprawia, ze jestem cyborgiem?