LONDYN – Co lubie?

Najbardziej w Londynie lubie jedzenie. Tak. Jedzenie. Do restauracji raczej nie chodzimy, bo jest za drogo. Poza tym nawet jak pojdziemy to porcje sa zwykle smiesznie male (zlatá Ameryka), ze musze sie dopchac zaraz po wyjsciu. Wiec gotuje. A zanim ugotuje ide na zakupy. Najczesciej do Tesco (po zwykle sprawy typu: maka, jablko, sok, pasta do zebow, polskie jedzenie) albo do niedalekiego wielkiego Waitrose po cuda. Nie ma takiej (rozsadnej) rzeczy, ktorej by sie nie dalo kupic w naszym Waitrose. Chesz siemie lniane, prosze bardzo, masz ochote na maslo klarowane, swietnie, jagody? swiezy tymianek albo koledra? szczoteczki miedzyzebne? mrozone wielkie krewetki? okre? Makaron ryzowy? jest, jest, jest, wszystko jest! W Londynie da sie kupic wszystko. To wszystko, jak wszystko tutaj, jest piekielnie drogie, ale jest dostepne bez zbednych ceregieli i jezdzenia do wypatrzonego sklepiku na drugi koniec miasta. Codziennie gotuje sobie ( w sensie rodzince) wypasione obiady a Gosia wydaje polecenia, ze dzis obiad ma byc zielony (brukselki, brokuly, szpinak) albo zolty (makarony, parmezan, krewetki) albo miesny (najbardziej to lubi kotlety z kurczaka). Jak mam ulanska fantazje to nie slucham pomyslow Mlodej tylko robie jakies bardziej wyszukane cuda, ktore jesli nie Gosia to Zu zje na pewno, najchetniej juz na etapie gotowania, podane na malym talerzyku, na stoleczku obok lodowki. W kwestii jedzenia Londynu bedzie mi kiedys brakowalo.

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s