WIEDEN

Bylismy dzisiaj na spacerze w Wiedniu. Mielismy isc do zoo, ale Siostra Boskiego jakos tak nie dokonca sprawdzila godziny otwarcia wiec musielismy sie zadowolic spacerem po Schoeneburnn. Bylo zimno, ale dzieki bohaterskiej postawie Boskiego, ktory oddal mi polar nie zamarzlam. Gosia ma kurtke puchowa i na razie nie bylo takiej zimy, ktora by sie przejela.

Zdrowy, zdaniem rodzicow, Emil mial taki katar i kaszel jakiego Gosia nie miala jeszcze nigdy w czasie najgorszej choroby. Oczywiscie idzie jutro do zlobka. Jakby ktos sie pytal dlaczego mu ciagle przychadza chore dzieci ze zlobka lub przedszkola, to odpowiadam: dlatego.

Wiekszosc czasu spedzilismy na spacerze, wiec mam nadzieje, ze chorobsko jednak Gosie ominie. Ostatnimi czasy jest twarda i tego bede sie trzymac.

Poza tym w Wiedniu bylo przyjemnie, nawet Szwajcar byl w normie.

Teraz Gosia usypia sama w pokoiku. No tez nie wiem jak to mozliwe. Lezalam z nia godzine i nie usnela, potem niby usnela Boskiemu, ale jak po 5 minutach do niej zajrzal to sie nabijala z otwartymi oczami. Pozegnalismy sie i wyszlismy. Na razie sie nie drze. Cuda Panie?

Generalnie dzisiaj mam jakis taki dzien, ze mysle, ze wszystko z Gosia ulozy sie jak ma. Wieczorem juz zasypia bez cyca, w ciagu dnia z wrzaskiem ale tez (w sensie w obu przypadkach natankowana, ale wczesniej) i bywaja juz dni kiedy sie naje czegosc innego. Moze jej dieta nie jest specjalnie urozmaicona, ale pomalu sie rozszerza, wiec moze samo sie to jakos ustawi, ze pewnego pieknego dnia po prostu piers nie bedzie jej potrzebna i usnie sama? Dobrze bedzie.ย 

___

update: juz nie usypia sama. Zlapala Boskiego i wiezi. Ale bez wrzasku, wiec tez nie jest zle:)

U SIOSTRUNI

Przed domem Siostruni zwineli asfalt.

Nie, to nie zart, serio zwineli. Taka wies, ze codziennie o 22 codziennie zwijaja.

Dobra, z ta 22 to przesadzilam. Aslaft zwineli, bo robia jakies studzienki odwadniajace a potem poloza nowe. Gmina dostala kase w sierpniu do wykorzystania do grudnia, wiec gwaltu rety staraja sie zrobic cos dobrego.

Dzisiaj wykopali lej po bombie pod domem Siostruni, wkopali studzienke i znowu zakopali. Jestem mile zaskoczona szybkoscia pracy panow, co nie zmienia faktu, ze dojechac/wyjechac sie nie da.

Praca maszyn ciezkich przed oknem nie zmniejszyla ochoty Kolezanki na popoludniowa drzemke tylko jak cos glosno gruchnelo to przewalala sie na druga strone. Za to usnela dopiero o 23:30.

Tatam! Wykapala sie sama samiutka w wannie! Dla nas to osiagniecie. Niestety w w Blave wanny nie mamy a wanienki boi sie jak ognia. Ale dobre i to. Przynajmniej w Pradze bedzie sie kapac sama.ย 

Kupilam sobie kilka polskich ksiazek, cala rodzinka spi a mnie jest dobrze. Dobranoc.

ย 

Zdjecia z Prowansji

Na wakacje pojechalismy w skladzie: Gosia, Matylda, rodzice Boskiego, Boski i ja. Wynajelismy na tydzien dom w Prowansji, konkretnej w malym miasteczku o nazwie Russillion. Wynajecie domu jest drogie, ale jak sie to rozlozy na 6 osob, to juz nie taka tragedia. Bylo fajnie ๐Ÿ™‚

Cala grupa duzo podrozowala po okolicy, ja duzo czasu spedzalam w domu. Dom byl piekny i nie mialam ochoty go opuszczac wcale a wcale.

Wklejam pare zdjec, Russillionu, ktory widzialam, domu w ktorym mieszkalismy. Nie bede pokazywac tego co nie widzialam:)

Nad stolem jadalnym w ogrodzie rosly winogrona

ย  Winogrona

dom, patrzac od strony ulicy byl zupelnie niepozorny, w srodku … bajka. Moim zdaniem. Ale moze nie mam wielkich wymagan ๐Ÿ™‚

dom Russilion

Ten ufoludek w oknie sypialni to ja ๐Ÿ™‚ย 

dom Russilion

kuchnia…

kuchnia

nasza sypialnia

nasza sypialnia

a z sypialni wchodzilo sie do prywatnej lazienki… z widokiem

Lazienka

sypialnia rodzicow Boskiego:

sypialnia

sypialnia Matyldy…

sypialnia

duzy pokoj:

duzy pokoj

Matylda…

ย Matylda w duzym

Gosia i ja… w czasie wieczornego spaceru. Jakby sie ktos pytal to usmiech mamy z Matylda firmowy, po Babci Krysi:)

Gosia i ja

Boski, Matylda i Gosia

w kuchennym oknie

przy wejsciu na cmentarz niedaleko wisialy konewki…

konewki na cmentarzu

ย 

widok na miasteczko

Russillion

dobra, wystarczy, zebym nie zanudzila, bo zdjec sa setki, jak zwykle ๐Ÿ™‚ Ide zrobic sobie herbaty.

URODZINY EMILA

Dzisiaj bylismy w Wiedniu na spoznionych urodzinach Emila. Emil wypieknial bardzo, raczkuje a nawet z 1-2 sekundy sam stoji i mowi cos w rodzaju “opice” (malpa). Wlosow ma 2 razy tyle co Goska.ย 

Odbyl sie piknik pod wiszaca skala (w Stadtparku) ale po 30 min wygnal nas deszcz.ย 

Hallo

Dzisiaj Boski spal w sypialni a my z Goska w pokoiku. Jak o 9;30 nie wstawala to poszlam do Boskiego i gadamy. gadamy a tu za chwile w drzwiach pojawila sie rozwichrzona Goska. Bardzo smiesznie wygladala taka wymietoszona i zdziwiona, ze sie obudzila a tu mamy niet.

Z nowosci nauczyla sie dawac buziaki. Robi trabke z buzi i daje. Zawsze jednego (no przynajmniej mnie nie wiecej:)

CIEPLO

Siedze sobie w pokoju Matyldy. Obok mnie papuga spi w klatce. Gosia z Boskim na spacerze. Za oknem lato. U siostruni spedzimy tydzien potem czeka nas miesiac w Pradze. Mam tyyyyle planow, mam nadzieje, ze choc 1/3 uda sie zrealizowac.

WIATR

Na Slowacji jest swieto konstytucji, dlatego Boski wyciagnal nas na wycieczke. Tym razem pojechalismy nad Neziderskie jezioro. Wialo jak cholera. Wez wytlumacz Boskiemu, ze Goska nie moze miec uszu na wierzchu jak wichura taka, ze wozek ciezko pchac. Tylko, ze ona nie bardzo chciala siedziec w wozku. Okazalo sie ze z pieluchy da sie zrobic calka fajna czapke ๐Ÿ™‚

Gosia

Gosia z mama

Gosia z tata

WAKACJE W STYLU JAPONSKIM

Zaczne od wytlumaczenia: byc moze wlasciwsze sa tzw. slow podroze, ktore pozwalaja na dokladne poznanie ludzi i miejsc. Niestety sa rowniez duzo bardziej czasochlonne i drogie. Zwlaszcza jesli ktos jedzie bez przygotowania (poza zakupieniem przewodnikow) i szuka miejsc do spania na miejscu a do tego ma na cala droge tak z 10 dni – czyli jak my ๐Ÿ™‚

Bylo fajnie.

Celem bylo poznanie najblizszej nam czesci Europy. Hiszpanie poznalismy z Boskim dosyc skrupulatnie, w ciagu ostatnich kilku lat 2 razy odwiedzilismy Wlochy, zjezdzilismy cala Slowacje, spory kawalek Szwajcarii, nieomal miesiac spedzilismy na srodkowym zachodzie USA, 28 dni w Chile i Argentynie a u zachodnich sasiadow… jakos nic.

Przyejdzmy do podrozy.

DREZNO – to nasza kolejna wizyta w tym miesicie, kolejna udana. Ciekawie bylo ogladac miasto tuz po lekturze nowej (?) ksiazki Wisniewskiego “Bikini”. Dokladnie tak jak napisal… jakas czesc nas zyczylaby sobie (w imieniu naszych przodkow), zeby po wojnie Niemcy zostaly zrownane z ziemia. Ta bardziej rozsadna mowi: co by to pomoglo? jednak nie kazdy nie miec byl fanem Hitlera. Z drugiej strony … “i Ty nie jestes tak bezwolny…”

BERLIN – przyjemny, dynamiczny w pewnym sensie wydaje mi sie podoby do Pragi. Z pewnoscia warto byloby spedzic tam miecej niz jeden dzien. Po obejrzeniu listy “must see” bylismy w Muzeum Pergamonu. Niestamowite. Z zalozenia podobne do British Muzeum – czyli jak juz krasc to w wielkim stylu. Ja rozumiem, ze mozna ukrasc jakas rzezbe, albo medalion… ale BRAME do BABILOONU??? wysokosc bramy kilkanascie metrow, szerokosc kilkadziesiat. Jest tak wielka, ze nie dalo sie jej w calosci wsadzic do muzeum. Piekne i straszne

HAMBURG – na pierwszy rzut oka duzo bogatsze miasto niz Berlin i kazde inne, ktore widzielismy na naszej drodze. Swietne auta, dobrze ubrani ludzie. Ale napisze o czyms innym. Obiad jedlismy u chinczyka – fantastyczny. Kosztowal zaledwie 4,9 EUR i byl bardzo ale to bardzo dobry. Zadne tam jedzenie typu “wszystko u ciamanow smakuje tak samo”. Rewelacja.

BREMA – przepiekne hanzetyckie miasto. Boski opowiadal jak to kiedys dawno uczac sie niemieckiego pisal wypracowanie o symbolu miasta (4 zwierzatka – muzykanci z Bremy) i zamiast 4 zwierzeta napisal 3 drzwi (po niemiecku to brzmi podobnie). W Bremie bardzo padalo, wiec jezdzilismy tranwajem a potem ogladalismy swiat spod parasola. Bylismy w katedrze i na wystawie bursztynu z Gdanska.ย  Pisali tam, ze to stolica swiatowego bursztynu a wystawa byla w samym centrum i dobrze przygotowana, mile..

APPELDORM – och, to chyba raj nie Holandia. Bardzo piekne miasteczko, przesliczne domy, swietnie zagospodarowane ogrody, przyjemne knajpki. Znalezienie hotelu bylo horrorem, jezdzilismy z 2 godziny. Udalo sie. W domach ani mieszkaniach ludzie nie maja firanek. Tak, jako zeglarz oczywiscie wiem jakie histroyczne powody sklonily mieszkancow do wprowadzenia tej tradycji. Ciagle jest to dla mnie powalajacy zwyczaj. Ide ulica i patrze jak rodzina je kolacje, a pan obok oglada telewizje, a jego sasiedzi z drugiego pietra machaja goscia na pozegnanie. Okna przeczysciutkie – moje wstydza sie juz tydzien.ย  I wszyscy (i chce przez to powiedziec WSZYSCY) mowia po angielsku.

AMSTERDAM – och Amsterdam zdecydowanie potrzebuje jeszcze z 2 czy 3 dni. Poza scislym centrum z dzielnica czerwonych latarni i godzinna wycieczka statkiem po kanalach widzielismy niewiele. O to wiecej dowiedzielismy sie o zyciu w Holandii a to dzieki uprzejmosci kolezanki z liceum Boskiego, ktora zechciala spedzic z nami dzien w Amsterdamie. Wrocimy.

UTRECHT – maly Amsterdam. tajemnicze waskie uliczki, kanaly i deszcz. A tak i jeszcze bardzo przyjemna rozmowa z para starszych holendrow w greckiej restauracji, bo to byla podroz bardzo kulinarna!

BRUKSELA – ladna jest, ale ludzie jacys tacy mniej przyjazni. Po pierwsze przebic sie przez francuski akcent nie bylo latwo, po drugie spalismy (za spora kase) w absolutnie smiesznie brudnym hotelu. Dzielnica w ktorej zgromadzone sa instucje zwiazane z UE … jakas taka mniejsza niz sie spodziewalam. I rozkopana, i brudna w porownaniu do Niemiec czy nawet Holandii. No i niestety nie udalo sie spotkac z jedna holka-polka, ktora tam mieszka. Nie dodzwonilam sie :*( Zakladam jednak, ze to tylko pierwsze lekko-pol-srednie wrazenie i zapowiadam powtorke z Brukselki. Jedzenie w kambodzanskiej restauracji drogie, ale wysmienite.

LICHTENSTAIN – nie potrafie pozbyc sie z glowy pytania “po co komu takie male panstweko?” :)) Nie pisalabym o nim wcale gdyby nie to, ze w jednym sklepie mieli takie pieeeekne futerko!!! kosztowala 7700 EUR… ale nie wiem dlaczego Boski mi go nie chcial kupic. Ach jo…

BAD COSTAM KOLO MANNHEIMU– mnoo… bylo jak w tym dowcipie, ze do gospodarza w Bialej Podlaskiej przychodzi zagraniczy turysta i pyta sie go w kilku jezykach o droge a gospodzarz nic. W koncu turysta poddaje sie i odjezdza. A gospodzarz mowi do syna: widzisz, zna 4 jezyki a i tak sie nie dogadal. Bez niemieckiego nie ma wola. Musielismy siegnac do zasobow ze szkoly sredniej i za 10 podejsciem udalo sie! znalezlismy wolny pokoj a potem miejsce w restauracji. Niemiecka kuchnia nie jest moim faworytem, ale bylam bardzo szczesliwa, ze jednak dostalismy cos do jedzienia.

NORYNBERGA – doskonale zachowane mury obrone, piekne koscioly, przyjemni ludzie (choc znowu trzeba bylo troche powalczyc). Nie zdawalam sobie sprawy jak wysokie oblozenie maja hotele w europie zachodniej. Nie bylo miejsca w motelu, w 2 ibisach, w innym hotelu byl tylko bardzo drogi apartament i 2 jedynki. Spalismy w domu goscinnym w 5 pietrze bez windy, ze wspolna lazienka. Ale w zadnym wypadku nie odebralo to uroku miastu. Byly rowniez pierwsze zakupy swiateczne.

A jutro ide do pracy. Och jak bardzo mi sie nie chce:)

ย 

KILKA LAT Pร“ลนNIEJ, KILOMETR DALEJ

Jestem sobie u Siostruni i leniwie sie. Za godzine powroci ze szkoly Niedzwiadek a 2h potem wroci Siostra do tego czasu czeka mnie przyjemnie obijanie (potem tez, ale kolektywne).

No, w kazdym razie. Rano wyprawialam Niedzwiadka do szkoly. Od zawsze mlody ma zwyczaj budzenia sie przed telewizorem. Lezy, jedno oko otwarte, pomalu dochodzi do siebie i oglada bajki. No wlasnie. Dzisiaj lezal, mial jedno oko otwarte i ogladal Discovery – o tym jak udoskonalano konstrukcje spadochronow, potem o tym jak sie zmieniala konstrukcja bombowcow i ze w czasie wojny w Wietnamie te amerykanskie byly malo zwrotne. Dzwonila Siostra – wywalilam na nia zdziwione galy a ona “jakie bajki? on ma 8 lat to juz nie musi tyle bajek ogladac” Kule!

Ksiezniczka natomiast zaczela chodzic do nowej szkoly, do Gimnazjum w sasiedniej wsi. Gadamy o srodkach transportu jakimi sie tam dostaje (rower, nogi, auto taty) a Siostra mowi: ma do szkoly tak z 2 km, no w kazdym razie nie ma dalej do szkoly niz chodzilysmy my*. I to stwierdzenie mnie zszokowalo. Kiedys w czasie podstawowki, ktos mi powiedzial, ze odlegosc od nas z domu do szkoly to 800m noo moooze 1km. Wydawalo mi sie to podejrzane, ale powiedzial to jakis “autorytet” wiec zakodowalam sobie w glowie, ze ta odleglosc to 800m – i wszystko mierze na te kilometry “od nas do szkoly” cale zycie. A tu taki cios?! Swiat mi sie wczoraj przeodleglosciowal. drugie Kule! musze napisac.

_______________________________

*my mieszkalysmy na jednym osiedlu a z historycznych powodow chodzilysmy do szkoly na drugim osiedlu. Siostra zaczela chodzic do tej szkoly przed przeprowadzka + oczywiscie byly wojny, ktora pedalowa jest lepsza, wiec przepisac sie do “gorszej” (z punku widzenia naszej szkoly:) byl wstyd i malaria. Latwiej bylo 8 lat dylac na drugie osiedle.