NA POCZATEK

Wrocilysmy do Blavy. W ciagu dnia wyladowalam rzeczy Gosi, wypralam co sie dalo, zmywarka, do tego oczywiscie zabawa z Gosi, obiad i ha ha zupka dla Gosi (zjadla!)… a jak zblizala sie pora powrotu z pracy Boskiego, zostawilam spiaca Gosie sama w lozeczku i poszlam sprzatac.

Woli spac ze mna, sama spi krocej i smutniej sie budzi. Dla swietego spokoju zaryzykowalam. I co? NIE BYLO WARTO! Boski powrocil z pracy i stwierdzil, ze balagan jest wiekszy niz jak wychodzil z domu. Ostatnio jest tak wkurwiajacy, ze pewnego pieknego dnia poprosze kogos z laskawych znajomych z Pragi, zeby nas odwiozl do domu. Nie chce mi sie mieszkac w azji jesli mam dzielic czas z kims kogo coraz zadziej lubie.

Tyle na poczatek.

____

Albo nie. Boski powiedzial ciekawa rzecz. Ze od czasu jak urodzila sie Gosia jestem ponoc bardziej pewna siebie i mniej sie nim przejmuje… a teraz diagnoza “bo juz wszystko mam, wiec jest mi obojetne”. Diagnoza ciekawa, bo nigdy nie bylam z gatunku tych pan, ktore trzesa sie widzac dziecko w wozku. DZiecko nie mialo byc dla mnie sposobem na realizacje wlasnych aspiracji. Jednak moze ma racje. Jak urodzi sie taki maly ktos czlowiek z natury rzeczy przestaje sie skupiac na uzalaniu sie nad soba tudziez partnerem. I bac trzeba sie troche mniej. Bo jesli ja mam watpliwosci to ona sie boi. A ja tu jestem dlatego, zeby Gosia byla szczesliwa… i mam zamiar zrealizowac ten cel za mniej wiecej jakichkolwiek okolicznosci. I tyle.

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s