Krolewna chodzi za mna po mieszkaniu a dzisiaj caly dzien tak jakby siada. Tak jakby, bo za kazdym razem jak usiadzie to jest bardzo zdziwona i natychmiast sie kladzie.
W tak zwanym miedzyczasie wychodowano bakterie z noska Malgorzaty i okazalo sie, ze to jakis streptokok i galaxia(??) z ktorymi powinna dac sobie rade sama. Chyba daje, bo wczoraj mi zjadla marchewke z zupy a dzisiaj ziemniaka.
Musze pisac szybko, bo dzielimy komputer a ona bardzo chce napisac duzo interesujacych literek. Dalam jej telefon do oblizania, ale nie wystarczy na dlugo:)
Za chwile jedziemy na weekend do Siostruni. Mialo byc na dluzej i do Bytomia ale nie chce pozarazac dzieci kolezanek, dzieci Siostruni to twarde sztuki i katarek im nie straszny.
Chcialabym napisac, ze uswiadomilam sobie, ze mam wielkie szczescie, ze nie musze jak wiekszosc moich kolezanek oddac Goski do zloba na caly tydzien i isc do pracy. Chwile pracowac to by bylo/bedzie fajne, ale dowiadywac sie od pani ze zlobka, ze Gosia potrafi to czy tamto to bardzo smutne.
Malo jestem ambitna, ale dobrze mi z nia w domu. Mam wyrzuty sumienia, ze sie obijam i troche czytam, troche pisze blog i rozne takie, zamiast sie nia zajmowac, ale Boski mnie upewnil ze sie ma dobrze. Bo chyba ma sie dobrze skoro prawie caly dzien sie z czegos nabija i nieomal nigdy nie placze? Taki promocyjny egzemplarz dziecka dostalam.
W Bratyslawie lato – i to jest zaleta Bratyslawy.