Ogladalam fragmenty piatkowego slubu a jakze. Byl bardzo ladne. Musze powiedziec, ze sie nawet ucieszylam, ze nie bedzie ze mnie ksiezniczki, bo nie dalabym rady mowic zawsze tego co sie ode mnie oczekuje.
Powspominalam nasze wesele i pomyslalam sobie, ze bylo nie bylo tez sie czulam bardzo wyjatkowo a kazdego z gosci weselnych znalam z imienia i nazwiska a to takie mile.
Jak mowilam Boskiemu o moich rozterkach uczuciowych i o tym, ze chyba jednak nie chcialabym wyjsc za Williama to nawet zazdrosny byl co mnie bardzo ubawilo (bo jednak nie bylo propozycji ze strony Wiliama, ktora bym mogla ewentualnie odrzucac).
W kazdym razie fajnie sie ogladalo.
W ramach wspomnien odszukalam nasze zdjecia slubne. No to powspominajmy…