LEKTURY SZKOLNE

Mamy sobote. Jak tylko Gosia spi Boski chwyta za swoja ksiazke a ja za swoja i czytamy.

Uwielbiam to. Czytam rozne ksiazki, bardziej i chetniej mniej wartosciowe. Przepadam za ksiazkami, ktore sie dobrze czyta. Od czasu do czasu zafunduje sobie cos “ostrzejszego” i zajrze do nieco trudniejszej literatury.

Boski jest pod tym wzgledem podobny do mnie. Czyta, lubi jak w ksiazce cos sie dzieje, jak zakonczenie ma sens i nie jest wyssane z palca, i oczywiscie jak calosc sie dobrze czyta.

Boski zaczal czytac tak z 2 lata temu. Niby wczesniej tez znal litery, byl w stanie nawet sylabizowac, ale czytaniem bym tego nie nazwala. Czytal wylacznie gazety i ksiazki ekonomiczne, poniewaz jego zdaniem beletrystyka byla nudna. Do tego czytal tak pomalu, ze ,mozna sie bylo pociac. Zrobilismy sobie nawet test, okazalo sie, ze po czesku czytam 2,5 raza szybciej niz on. W takim wypadku to ja mu sie nie dziwie, ze nie lubil czytac.

Od wielu lat pomalu, powolutku podsuwalam Boskiemu rozne lektury. Najpierw wierzyl, ze sa dobre tylko wtedy jesli powiedzialam, ze “polecila je Krolikowska”. Potem musialam mu sama wybierac ksiazki. A teraz – swiecie dziw sie – jest w stanie sam isc do ksiegarni i porozmawiac ze sprzedawca o wyborze nowej lektury. Czyta codziennie.

Moim zdaniem Boski nie byl osamotniony w swoim podejsciu do czytania. Znam pare osob, ktore maja w domu tyle ksiazek ile ja przeczytam w ciagu powiedzmy roku (a zaden miszczuniu nie jestem, bo z Gosia nie mam czasu czytac). 

Wielka czesc winy za taki stan rzeczy daje lekturom szkolny. Obojetne, polskim czeskim czy jakim chcecie. Mysle, ze nasz system edukacji minal sie z powolaniem a w konsekwencji realizacji szczytnego celu przeforsowania do naszych glow strzepkow “wartosciowej” literatury w wielu osobach zabija radosc czytania.

Przyznam, ze w liceum mialam swietna nauczycielke z polskiego. Na wybor lektur specjalnego wplywu nie miala, ale fajnie potem o nich opowiadala, wiec cieszylam sie na kazda nastepna ksiazke. Ale jak wspomne na niektore lektury z podstawowki… “Rogas z doliny Roztoki” nudzil mnie tak, ze usypialam, “Lysek z pokladu Idy” byl do pozygania depresyny, tak samo nie wiem po jakiego wola maltretowali mnie lektura “Antka”?

Zawsze lubilam czytac, wiec na przyklad “Nad Niemnem” lyknelam przez weekend, mysle, ze odmienne zdanie mieli na temat tej ksiazki moi koledzy…”Chlopow” przeczytalam dopiero na wakacjach “po”, do dzis nie wiem za co ta Nagroda Nobla.

Efektem nieporywajacego doboru lektur jest u wielu osob niechec do czytania. Mysla, skoro w szkole wybrali “to co najlepsze” to jak musi wygladac ta reszta? I potem zyja sobie boroki w swiecie bez ksiazek, a szkoda.

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s