Wlasnie wrocilismy z pogotowia.
Ale zacznijmy od poczatku:)
Wczoraj mnie ugryzla (?) pszczola. Boski staral sie ja wczesniej zabic, ale mu uciekla i z godzine potem znalazla mnie, w ostatnim tchnieniu ugryzla mnie w reke. Reka rosla, rosla a dzisiaj juz byla calkiem spora i bolala. Pomyslelismy, ze pojedziemy sie zapytac co z nia zrobic, zeby nie odpadla.
Przyszlismy. Pan doktor (w latach srednich, z 30 kg nadwagi i wygladal na tak zmeczonego jakby mial zaraz umrzec) kazal mi usiasc i podac karte ubezpieczeniowa. Podalam.
doktor: – ten pesel to jakis dziwny!
ja: – dziwny, bo jestem Polka, mieszkam w Czechach a to slowacka karta ubezpieczeniowa, wiec tak oznaczyli, ze jestem nietutejsza
doktor: – gdzie mieszka?
ja: – Rachmaninova 4
doktor: – to ma chodzic na ulice Slowackiego a nie tutaj!
ja: – dobrze
doktor: -(krzyk) mowi dobrze, a my tu mamy problemy!
ja: – przepraszam
doktor: – co sie stalo?
ja: – ukasila mnie pszczola wczoraj a reka rosnie i rosnie i boli
doktor: – co na nia dala?
ja: – nic
doktor: (krzyk) – nic? ani burovu?
ja: – co mialam dac?
doktor: – burov, (krzyk) BUROV!
ja: – niestety nie wiem co to burov
doktor: – (jeszcze glosniej) BUROV
ja: – (korcilo mnie, zeby powiedziec, ze jestem cizinka ale nie jestem glucha:), na prawde nie wiem co to burov
doktor: – przeciez to sie da kupic bez recepty! (taa zwlaszcza jak wszystko zamkniete w sobote wieczorem lub w niedziele rano). Burov zna chyba kazdy
pisal jeszcze z 2 minuty cos na komuterze … i odszedl bez slowa, jakby mnie tam nie bylo…
Siostra pomazala mi reke burovem (?), obwazala ja cala jakby mi serio miala odpasc i szlismy do domu.
Doktor coprawda na mnie krzyczal, ale mysle, ze byl po prostu bardzo zmeczony i wkurwilo go, ze przyszlam z taka drobnostka. Biedni nastepni pacjenci.
Pozdrawiamy z burolova!