Zawsze jak ktos chce podkreslic nieprzyjemnosci zwiazane z opieka nad malym dzieckiem podkresla, ze bajtlowi trzeba ciagle wymieniac pieluchy a to straszne.
Przyznam bez bicia, ze mnie wymiana pieluch jakos nigdy nie przeszkadzala. Moze dlatego, ze Kolezanka zaczela robic kupy do nocnika w wieku 10 miesiecy, a wymienic posikana pieluche a teraz odniesc nocnik to zadne bohaterstwo.
Moim osobisty No. 1 na liscie rzeczy, ktorych nie znosze robic jest obcinanie paznokci. Raz w tygodniu przychodzi moment, kiedy jej malutki, slodki paznokiec zaczyna sie wbijac w moj pepek (w ktory Gosia wwierca palec przy usypianiu, nie wiadomo dlaczego) i wtedy juz wiem, ze MUSZE powalczyc.
“Na zywca” obcinac paznokcie sie nie da, bo by sie z krzyku rozpadla na kawalki, mnie wybila obojczyk a sasiadom popekaly bebenki. Trzeba poczekac az definitywnie usnie.
Wczoraj ten piekny moment nastal o 23:42+ 10 min na kompetny paraliz. Przy obcinaniu na spiaco i tak wyrywa reke lub podryguje, ale zwykle sie uda. Chociaz jedna reke/dzien.
Trzymam w zebach telefon, zeby mi swiecil na raczke, sciagam okulary zeby lepiej widziec (ach ta starosc) i tne! Brr. Taki stres. Ze sie obudzi, ze sie wyrwie, ze jak szarpnie reka to jej utne co nie mam. Potem padam zmeczona.
Ale ja mam problemy, co?:)
XXX
Babcia przyjechala pozajmowac sie troche Gosia bo mam sporo zalatwiania i impreze :)). Sa na spacerze. Usmialam sie po przyjsciu do mieszkania, bo zostawily lekki tajfun… pedantyczna Babcia a nie daje sobie rady z jednym, malym koczkodanem bez pazurkow?:)