Bylismy z Gosia u lekarza, bo pierwszy raz w zyciu troche kaszle. Doktorka ja zbadala, zbadala i pyta sie kiedy Gosia kaszle najwiecej? no to mowie, ze najwiecej to ona nigdy nie kaszle, po prostu od czasu do czasu zakaszle, ale za to od serca. A co z ta goraczka? wytlumaczylam, ze to chyba byla apropos Babci, bo potem zniknela jak reka odjal i pojawila sie tylko raz, na chwile.
Doktorka kazala zrobic badanie krwi (CRP?), ktore pokazalo, ze nie trzeba dawac malej antybiotyku,bo to wirus a nie bakteria ja zaatakowaly a choroba, ktora powalila nas wszystkich to troche gorszy K-A-T-A-R-E-K. Czyli Sinupret + Stodal.
Po powrocie od lekarza spalysmy obie 3h w kawalku i od tego czasu Gosia zaczela troche jesc, pic i zachowywac sie jak nieomal-zupelnie-zdrowa dziewczynka. Bajer.
To tyle o Gosi.
My z Boskim nadal jestesmy czesciowo w stanie smierci klinicznej. Wczoraj umieralam ja, dzisiaj umieral on. Poprawia sie jednak, wiec bedzie dobrze. Tylko syrop (ten Sinupret) gdzies posprztalam i nie moge znalezc. Ktokowiek widzial, ktokowilek wie…
Poza tym upieklam ciasteczka migdalowe. Oczywiscie w porownaniu do wzorcowych wyszly jakies mastodonty wielkie, ale dobre sa a to podstawa.
XXX
Niby ciszkiem na koncu, ale to dla mnie niezwykle wazna i smutna wiadomosc. Wczoraj umarl Vaclav Havel. Wielka to szkoda, bo to byl bardzio dobry czlowiek.