Wieczorem Gosia zajmowal sie tatus. Wyszlam (z sypialni) sprawdzic jak sobie radza milosci mojego zycia a tu widze, ze ta mniejsza zasuwa z malutka butelka perfumow, otwarta.
Okazalo sie, ze Boski myslal, ze sa jej i ze moze sie nimi bawic. Pachniala cala cudnie. Do tego szybko zrozumialam, ze nie wylewala za kolnierz tylko wypila dobra 1/3 buteleczki. Kolacji jesc nie chciala, bo chyba jej smak w ustach pozostal intensywny. Za to niezwykle gorliwie poddawala sie myciu zebow i jezyka.
Dzisiaj ma w ogole super dzien. Tak mnie cudnie scisnela, ze nieomal zlamala moje jedyne bryle. A ja slepa kumanda jestem bez okularow (-4,-4,5). Udalo sie je mniej wiecej wyprostowac. Siedza na nosie troche krzywo, ale lepsze to niz nic. No to mamy zaplanowany kolejny wiekszy wydatek…