Przyznaje, ze od jakiegos czasu pisze o tematach zastepczych. Nie zajmuje sie tylko usypianiem Gosi, jak moze sie wydawac, ale tez kilkoma innymi potencjalnymi klopotami, tylko nie ma co o nich pisac do czasu kiedy jakos sie rozbujaja, albo w pozytywnym, albo negatywnym kierunku.
Pierwszy z nich o ktorym w koncu nieco napisze to praca Boskiego. Mielismy nadzieje, ze cos sie zmieni. Boski na ewentualne zmiany czekal lata a juz bardzo intersywnie rok. Niestety pradopodobnie spotka nas kolejny zastoj. Bardzo to przygnebiajace, bo pierwszy raz od wielu miesiecy troche to Boskiego podlamalo. Staram sie byc mila, pomocna i nie wymyslac problemow zastepczych.
Po tygodniu w Pradze powrocilismy do Bratyslawy. Boski nie proznowal, poukladal ksiazki, posprzatal w niektorych szafkach i jest ladniej. Milo tak wrocic i zastac blysk.
Wczoraj po raz drugi od urodzenia Gosi wyszlismy z Boskim tylko we dwojke. Na jakas pol-sluzbowa kolacje. Ostatnio jakos slabo trawie mieso, wiec zamowilam sobie lasanie napolie (wiem, ze to dziwne zamawiac taaakie jedzenie w dobrej restauracji, ale nie chcialam miesa).. niestety okazalo sie, ze w ich wykonaniu lasanie byly wlasnie z miesem, ktore do teraz lezy mi kolkiem w brzuchu i kwiczy. Rano tak kwiczalo, ze nie spalam od 5. Chyba musze na jakis czas przejsc na wegetarianizm, choc nie rygorystyczny, bo w zasadzie nic przeciwko miesu nie mam.
Bardzo mnie zasmucila katastrofa kolejowa. Zawsze uwazalam pociag za bardzo bezpieczny srodek transportu. Przykro mi strasznie.