Nastepnych kilka dni, zwlaszcza od srody do piatku bedzie dla Boskiego bardzo ciezkich. Nie jest nerwowy, nie jest nawet zly. Tylko po prostu smutny. Tak jak czasem jestesmy smutni kiedy wiemy, ze na prawde sie staralismy i nikt nie ma do niczego zastrzezen, ale w zwiazku “z” i “zwlaszcza” wszystko jes inaczej niz mialo byc.
Chcialabym mu pomoc, wiec jestem sparing partnerem. Slucham, gadam, slucham, gadam. I jest mi ciezko razem z nim.
Chociaz z drugiej strony…
… no nic. Ciekawa jestem co o tym tygodniu powiemy za rok.
Moja Tesciowa mowi (i wyjatkowo sie z nia zgadzam): ze nic nie jest tak gorace jak zaraz po ugotowaniu (czy jakos tak:), wiec zobaczymy.