NALESNIKI

Kolejny akt naszej przedluzajacej sie wojny rozpoczal sie od nalesnikow.

Boski i Gosia ogladali film (Zelary) a ja robilam nalesniki. Kazdy walczyl ze swoim talerzykiem a ja donosilam to co akurat chcieli (a to noz, a to lyzeczke a to mus owocowy). Potem ja usiadlam z talerzykiem przed telewizorem.

Boski zapytal sie: – a kto posprzata?

odpowiedzialam: – Ty, bo ja gotowalam

(tu nalezy sie mala dygresja, ze od lat mamy taki system, ze kto przygotowywuje jedzenie nie sprzata, czytaj: zwykle ja gotuje a on sprzata, bo jak ja posprzatam to i tak sie czepia, wiec to nie ma sensu)

On: – to sie musi skonczyc. Nie wiem dlaczego ci skoczylem na taka umowe?

Ja: – a co w tym zlego, i tak na gotowaniu spedzam conajmniej 3 razy tyle czasu co ty na sprzataniu?

On: widzisz, jaka ty jestes wredna, ty bys nie przezyla gdybym cos robil sekunde krocej niz ty

Ja: – no wlasnie przezywam, gotuje codziennie i zawsze trwa to niebo dluzej niz twoje sprzatanie

On: – no nie mozliwe jak ktos moze byc taki wyrachowany! Nie moge znies tego twojego sposobu myslenia. Ale ja jestem porzadny nie to co ty, wiec gdybym nie posprzatal to bedziesz msciwa i juz zawsze bedzie ten burdel a ja nie wytrzymam i posprzatam, ty bys mogla zyc w brudzie. Ty jestes opetana tym, zeby tylko nie pracowac sekunde dluzej niz ja.

itd itd…

Idzie sprzatac. Ja poszlam kapac Gosie.

Za chwile wracam a patelnia, garnek, talerzyki zostaly tylko wpierdolone do zlewu, natomiast zmywarka jest nadal wypelniona czystmi naczyniami.

Ja: – i co juz niby posprzatales?

On: – skoro ty jestes taka wyrachowna to ja tez musze.

itd itd

Zonk! Nie wyprowadzil mnie z rownowagi!!! Nie wdalam sie w klotnie! Nie wdalam sie tez w klotnie kiedy sie okazalo, ze zostawil butelke w wozku 2 pietra nizej i musialam po nia isc z Gosia na rekach, bo on juz lezal w lozeczku i nie mial zamiaru wstawac a ona bez tej butelki nie usnie. Usypiala potem rozbudzona zabawa 1h 10 minut. 

Zastanawiam sie tylko: wsadzic te naczynia do zmywarki czy zostawic, zeby poczekaly na Boskiego? 

Moj byly szef mowil na to GAMESA – taka gra ktora gramy sami ze soba, niezaleznie na tym jaki jest nasz aktualny cel i zadania. W moim wypadku bedzie to: sprawdzic jak dlugo uda mi sie nie wyskoczyc ze skory. Zaczynam od dzisiaj (czytaj od wczoraj: wtorku), Go!

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s