Rozmawialam z jedna potencjalna niania. Mloda dziewczyna, samotnie wychowuje coreczke. Sama zwykle pracuje jako pani domu i niania.
Pani na pierwszy rzuc oka zasadnicza. Dziecko dostaje jedzenie przy stole, nie chce jesc, nie je. Do domu sie nie wchodzi w butach, nawet jesli sa to buty domowe w ktorych bylo sie tylko na balkonie. Itd.
Zdalam sobie sprawe, ze ja wcale nie chce, zeby Gosie ktos wychowywal. Albo dokladniej, tysiace pewnie waznych rzeczy – jak jedzenie przy stole a nie w biegu, nie ma dla mnie zadnego znaczenia.
Jesli mam wymienic jedzenie na kanapie za jeden usmiech, to wymienie. I wcale ale to wcale sie nie boje, ze Mala Ksiezniczka wlezie mi na glowe. Bo jak wlezie, to bedzie nawet smiesznie, prawda?
Nie lubie jak Mloda probuje mnie szantazowac krzykiem, ale wszystkie pozytywne formy przekonywania typu: maaamo, ja bym tak chciala tik -taka, mamo daj mi taki prezent – bajke dluuugo, mamo ja cie tak prosze daj mi lizaczka, uwiebiam i nie wymienie za dyscypline.
Tylko jak znalezc kogos kto by chcial KOCHAC moja dziewczynke?:)