Nigdy nie ukrywalam, ze nie jestem zwolennikiem ” pro-kobiecych” rozwiazan w pracy. W wiekszych, bogatszych firmach to nie ma takiego znaczenia, ale gdybym pracowala w malej raczej nie rozwazala bym zatrudnienia matki, ktora sama zaczela by mowic o swoim dziecku podczas rozmowy kwalifikacyjnej, albo 34 letniej, bezdzietnej dziewczyny, ktora by wspomniala o partnerze. Ze spolecznego puntu widzenia, to karygodne podejscie, ktos te dzieci musi urodzic i wychowac, niestety male firmy maja co robic zeby przezyc nawet jesli wszyscy pracownicy pracuja na pelnych obrotach.
Ale czemu to pisze? Sama jestem matka 2,5 letniej dziewczynki, wlasnie zaczelam prace. Co wiecej firma sama sie po mnie zglosila, ze mam wrocic. I ze zdziwieniem musze konstatowac, ze zrobila dobrze.
Obserwuje swoje zachowania i musze powiedziec, ze ten czas z Mloda mnie zmienil w pozytywnym sensie tego slowa. Uspokoilam sie. Bez emocji podchodze do ”katastrof”, ktore codziennie dzieja sie w firmie i chlodno znajduje wyjscie w sytuacjach, ktore 3 lata temu podniosly by mi cisnienie na maximum.
Czyli bycie matka jednak moze byc zaleta. Aktualny stan jest taki, ze lubie chodzic do pracy i bardzo lubie wracac o 16 zamiast o 20 jak kiedys. Czy firma oceni moja prace jako wartosciowa dowiemy sie za jakis czas.