W poniedzialki Gosia zajmuje sie Pani Boska starsza. Jest to dla nas milym zaskoczeniem, ze nam to zaproponowala a jej akcje u mnie bardzo wzrosly. To jej staranie ma w zasadzie jedyna wade: Mama Boskiego zdecydowanie nie jest babcia karmiaca.
Wczoraj wrocilam do domu przed 17, bo musialam jeszcze cos zalatwic na urzedzie a tu co sie okazuje… ze Mloda nie jadla po spaniu… czyli nie jadla od 13!!! Jak weszlam to od razu ryk, ze nie mam lizaka (czytaj weglowodanow), a ja nawet nie wiedzialam, ze chce lizaka, bo nigdy tak sama od siebie nie przyniose. Na szczescie przynioslam chrupki kukurydziane, napchala sie i bylo dobrze. Potem juz mogla zaczac jesc cos normalnego.
A Tesciowa… no nie pomyslala, ze ona juz moze byc glodna. Sama tez nie jadla… bo nie wiedziala, co by mogla zjesc (lodowka pelna). No to zrobilam angielskie sniadanie na obiad (bekon, jaja, fasole) i zjadlysmy. Uff
Ciekawe czy ja bede babcia pasaca czy nie pasaca wnuki?