Niedawno jedna kolezanka napisala mi przez skype:
<<< CO MYSLISZ zgnije we wloskim kiblu jesli kiedys ukatrupie moja tesciowa?a moze lepiej sama sie ukatrupic i zostawic list pt: ” to nie ja, to zaj…. mnie moja tesciowa” ???
Ja tego nie znam w wariancie z tesciowa, ale zdecydowanie znam w wariancie z mezem.
Do domu doratlismy wczoraj o 8:15 po calej nocy w pociagu. Burdel po tym przyjezdzie byl nieziemski. Przebralam, nakarmilam mloda, odprowadzilam do przedszkola. 0 9;00 zaczelam pracowac, pracowalam do ok 13:30. Ok 18 powrocil maz.
Do tego czasu ja:
– odebralam Mloda z przedszkola
– wypralam 3 pralki
– wyprasowalam jedna
– bylam na zakupach
– ugotowalam obiad
– ogarnelam lodowke
– rozpakowalam nas po powrocie
– nakarmilam mloda
– troche posprzatalam
– troche sie z nia pobawilam.
I umowilam sie, ze pojde na jeden kurs w sobote i niedziele.
Boski powrocil i od drzwi zaczal sie na mnie drzec, ze mnie chyba powalilo jaki to mam burdel wszedzie. Jadl kolacje i medzil, medzil, medzil.
Do tego medzil, ze wszystko chce robic cudzymi rekami, bo w sobote tak 2h by sie Gosia miala zajmowac niania zebym ja szla na ten kurs, zanim on wroci z biegowek.
Oczywiscie Mloda musialam wykapac, nakarmic, uspic ja, bo on demonstracyjnie myl podloge ( a burdel po obiedzie nie posprzatal – to by mu raczki odpadly)
Medzil, medzil. Czy skoro ja NIE PRACUJE (ale pracuje!) to mogla bym cos w domu zrobic. No dobrze pracuje, ale skoro MALO ZARABIAM (to zart jest jakis) to bym miala choc troche sie starac. A to, ze odchodze z pracy ZEBY ON MOGL SIE ROZWIJAC oczywiscie ma w dupie. Bo ja KOCHAM prace, moj team i cala te adrenaline i DLA NIEGO z tej pracy odchodze. I nie zmienie sie w zwiazku z ta zmiana w pana sprzataczko- kucharke. Owszem robie to wszystko, ale nie bedzie to sensem mojego zycia NIGDY! I NIGDY nie bedzie dla mnie argumentem, ze on zarabia to ja mam costam. Gdybym nie zmieniala pracy co 2 lata bo Pan i Wladca chce sie przeprowadzac to zarabiala bym ja. On mial po prostu wiecej szczescia a ja nie mam serca zabraniac mu sie rozwijac.
Jak ktos prasuje koszule swojego chlopa z milosci to buzka na droge, ja nie prasuje. On tez mojej bluzki nie prasuje i git. Akt slubu to nie jest wstapienie w stan niewolnictwa.
I mam w dupie, ze on tej niani nie ufa, bo nie ufal dotad zadnej. I tak na prawde chodzilo mu o to, ze nie jest za darmo. I nie widze powodu zebym to ja nie szla na kurs zeby on mogl isc na narty?
Rano odprowadzilismy Gosie do przedszkola. Ryczala jak lew, a juz zwykle nie ryczy. Byl jakis powod zastepczy, ale ja i tak wiem, ze ryczala, bo wczoraj sie zachowywalismy jak mastodonci.
Czasem mysle, ze Boski jest uposledzony umyslowo. A energii zostalo jakby duzo mniej…