Dzidzius kaszle jak gruzlik i miewa goraczke, tatus prawie sie rozpadl z zimna po zadzwonieniu budzika i walczy o zycie z pomoca gripexu. A ja staram sie nie zachorowac, choc i na mnie ”cos lezie”. Postanowilam, ze dam rade. Takas zdechla bakteria mnie przeciez tak szybko nie rozwali 🙂