Od wtorku do piatku bylam w Pradze. Coby moja rodzina nie umarla z glodu zrobilam im zakupy, ktore dotarly do domu w srode wieczorem. Do tego na sobote i niedziele miala dotrzec kolezanka z Lodzi z rodzina co rowniez musialam uwzglednic robiac liste zakupowa. Wyszla nieco dluzsza.
Sroda wieczorem, dzwoni Boski: – masz jakies potwierdzone informacje, ze niedlugo skoncza sie swiatowe zasoby jogurtow?
ja: ??
On: – kupilas tyle, ze ich nie moge wcisnac do lodowki! Wlasnie zjadlem 4 na kolacje, bo nie mialem pomyslu co innego moge z nimi zrobic 🙂
….