Mieszkamy tak sobie (jeszcze 40 minut) z macocha. A ona do rozmownych nalezy. Wiec slucham. I mowie, jesli nie wytrzymam tylko sluchac. O cudownych wlasciwosciach diety opartej na grupie krwi, ze nagle spadki poziomu cukru we krwi nie maja nic wspolnego z praca trzuski i wydzielaniem insuliny a skoro pan w telewizji tak mowi to to na pewno jest prawda itd itd. Chodzace zrodlo wiadomosci niezmiennie roznorodnych.
Staram sie byc cicho, bo doceniam, ze jednak obca kobieta poswieca swoj czas i sily i przyjedzie ze Slaska zebym ja mogla pojechac na weekendzik do Londynu. Ale zabki czasem poskrzypia.
Przezabawne sa rowniez opowiesci dotyczace niby mojego dziecinstwa, czy Siostruni, ktore jej ojczym naopowiadal. Ze tez nie zauwazylam w jakiej to bajcie przyszlo mi zyc, otoczonej miloscia i troska :)) To bylo humorystyczne juz podczas urodzin Matyldy. Jak to mowil, ze dzieci wpadaja w narkotyki przez nieuwage rodzicow. Ze jemu by sie to W ZYCIU nie stalo. Pozwol, ze umre ze smiechu. Od 6 klasy widywalam rodzicow o godzinie 23 bo wczesniej byli w pracy. Chyba bym sobie musiala strzykawke wbic w czolo, zeby zauwazyli, jakbym fetowala. Probowalam nawet twierdzic, ze mam zle oceny zeby sie jakos zainteresowali i tak dupa. Powiedzieli, ze poprawie.
Szczegolow jej oczywiscie nie mowie, no bo co mi tam. Ale trzymam sie zebami 🙂
No. Ide. Za pol godziny czeka autko i jade. Do poniedzialku!
Â