Zglaszam, ze jestem prawie umarta i nie jest to niczyja wina. Zu jest ultra spokojnym dzieckiem, ale jak Gosia jest w domu nie na szansy sie wyspac w ciagu dnia, bo ja ciagle budzi. W efekcie wieczorem 2-3 godziny krzyczy bo jest zbyt zmeczona zeby spac. Wczorajsze szczepienie na rotawirusy i pneumokoki nie pomoglo. Gosia dla odmiany jest samodzielna i madra, ale jednak nie wytrzyma i wejdzie do pokoju jak wlasnie usypiam Zu. W koncu jest malá dziewczynka. A Zu sie budzi i za chwile znowu jest zmeczona. Gosia w swojej samodzielnosci generuje takie ilosci balaganu, ze ja (?!) odkurzam 2 razy dziennie, a jak juz obie padna starám sie doprowadzic mieszkanie do porzadku. Choc przyblizyc do stanu uzywalnosci. Do tego Boski w wielkim stresie, bo rynek nieruchomosci w Londynie to jakas paranoja. Padly. Ja tez. Wymycie zebow bylo juz z mojej strony czynem bohaterskim. Dobranoc.
WeSolych Swiat!