O TYM JAK PRZYSZLA NA SWIAT ZUZIA

Ostatnie dni moja uwage zaprzata glownie Zu, ktora nie za bardzo chce jesc. Co tam przeprowadzka jak moj dzidzius nie dziala. Boli ja brzusio a my nie wiemy jak pomoc. Do tego pan w aptece nie slyszal o probiotykach. Tak czy insczej przed chwila zjadla wyjatkowo dobrze, wiec na najblizsze 3 godziny zamierzam zapomniec o stresie i cieszyc sie piekna pogoda za oknem. Bylismy na cudnym spacerze, teraz slicznie zjadla, czego chciec wiecej 🙂
Skoro juz mam czas a chwilowo odzyskalam humor postanowilam wrocic w czasie do wydarzenia sprzed 3,5 miesiaca – przyjscia na swiat Zu. Jest jeszcze jeden powod dla ktorego chce o tym pisac wlasnie teraz. Juz za chwileczke, juz za momencik urodza sie dzieci mojich super kolezanek. Najpierw (drugie) najlepszej kolezanki z liceum a potem (pierwsze) dobrej znajomej z pracy. Uswiadomilam sobie, ze zanim zostana matkami czeka ich ciezka brama do macierzynstwa – porod.

Urodziny Gosi opisywalam kiedys dawno. Nie mam jak polaczyc wpisow bo internet mam tylko w telefonie. Wtedy sytuacja byla troszke inna bo porod byl wywolywany i przynajmniej moglam sie spodziewac kiedy przyjdzie, teraz nie bylo takiej koniecznosci. Ostateczny termin przyjscia na swiat Zu zostal wyznaczony na 4.1.2015. Bylam umowiona, ze jesli nie wykluje sie do tego czasu to jej pomoga. I w koncu…. 29.12 zaczelo sie dziac. Pól dnia brzuch cwiczyl skurcze. Najpierw nieregularnie, potem coraz silniej i mocniej. Przy czestotliwosci co 5 minut postanowilam sprawdzic czy mi bedzie lepiej w wannie a …. skurcze odplynely. Nastepnego dnia (30.12) okolo 14 zaczela sie powtorka z rozrywki. To juz “wiedzialam”, ze to tylko takie manewry i zarzadzilam wyjscie do kina. Z braku niani poszlismy w trojke (4:) na czeska komedie od lat 12. Hmm, no jakos událo nam sie przekonac Gosie, ze jeszcze chwila i bedzie super a jak scény byly niekoniecznie dla dzieci dostawala haribo albo soczek:) Brzuch skurczal sie i rozkurczal, film zmierzal do szczesliwego konca a ja zaczynalam sie zastanawiac czy ten brzuch nie boli jednak troche ZA BARDZo. Nie no, to tylko trening tak jak wczoraj, co nie? Poszlismy na zakupy. Powolutku, z przerwami doszlam na metro. Kolacje robilam i jadlam w takt nasilajacych sie kontrakcji. Miesko oczywiscie. Przyroda wie co robi. O 19:30 zaczelo mi sie zle mowic i tak pomyslalam, ze chyba tym razem skurcze juz nie dadza sie splawic. Zadzwonilam do Pani Krolikowskiej czy nie zechciala by przyjechac pobrac Gosie, bo ja chyba tak troszke rodze. Zasypane sniegiem drogi, pogoda jak z bajki a Krolikowska sunela z drugiego miasta, zeby w drzwiach i w zasadzie bez slowa ( bo juz nierozmowna bylam:) odebrac Mloda na przespanie. Do szpitala dojechalismy pare minut po 21. Podlaczyli mnie do monitora wyszla silna kontrakcja a potem 15 nic, dziwne skoro ja czulam skurcze co 4-5 minut. Pani nawet nie robila ze mne debila, tylko mowi, ze czasem nie wychodza na KTG. To ja do niej, ze dziekuje ze taka míla, ale troche sie czuje jak idiotka jak ich nie widac a wydaje mi sie, ze jakby przesunac to koleczko to by sie mogly pojawic. Przesunela. Nastepny skorcz wystrzelil ponad sto (po 100 juz nie patrzalam bo musialam przeczekac). Potem pani mnie obejrzala i mowi, ze porod sie zaczol, ale jeszcze jakis czas to potrwa i nie wie czy ma sens zebym czekala w szpitalu. Powiedzialam jej, ze nie za dlugo, bo ja rodze szybko. To sie tylko usmiala i powiedziala, ze moja lekarka moze dojechac nastepnego dnia o 8 rano. Znowu jej odpowiedzialam, ze o 8 rano to zamierzam byc juz odpoczeta PO i obie sie usmialysmy. Zaproponowala, ze albo moge sie polozyc w pokoju z innymi jeczacymi paniami, albo na razie polazic sobie jeszcze po szpitalu z Boskim i poczekac jak sytuacja sie rozwinie. No to lazilam pojawiajac sie raz na godzine, zeby sprawdzili tentno plodu i zeby przypomniec, ze tym razem to ja bardzo chce epidural. Na koniec umowilymy sie, ze tak czy inaczej o 1 poloze sie do lozka, zeby w miare mozliwosci troche odpoczac. Szpital byl pusty, a my chodzilismy z Boskim po tych korytarzach jak z Harrego Pottera zatrzymujac sie co pare minut na przeczekanie. Boski byl bardzo pomocny. Nie gadal, nie wykonywal zbednych ruchow, byl tam ze mna i podawal pomaranczowe nimm2 zebym nabrala sil. Za kazdym razem jak przychodzil skurcz modlilam sie, bo modlitwy maja rytm i nie dá sie zapomniec slow a potem juz wiedzialam od ktorego slowa bol zacznie opadac. Bardzo chcialam doczekac do tej 1, ale od 00:10 brzuch bolal mnie tak bardzo, ze dziwilam sie za kazdym razem, ze jakos o wlasnych silach doczekalam do konca kontrakcji. O 00:45 przyszlam na sále przyjec, ze juz mnie boli bardzo i ja bym chciala ten epidural JUZ TERAZ! Pani polozna usmiechnela sie dobrotliwie i powiedziala, ze niestety jest jakby za pozno, nie uda sie ani tym razem. Mam sie szybko przebrac do koszulki i migiem na sále porodowa. I miala racje, nastepny etap porodu zaczal sie pare kontrakcji pozniej. Zuzia przyszla na swiat 31.12.2014 o 1:23. Wokol glowy miala 2 razy zaciagnieta pepowine. Uplynelo kilkanascie dluugich sekund zanim zaczela krzyczec. Nawet nie chce myslec co by sie stalo gdybym nie miala sily urodzic jej za 3 czy 4 razem, albo gdybym dostala ten epidural a akcja porodowa potoczyla by sie wolniej, albo na chwile zatrzymala. Na szczescie nic takiego sie nie stalo i mamy zdrowa, sliczna dziewczynke. W taka noc nikt sie nie spieszyl wiec zanim zabrali ja do przebadania byl czas zeby sie naglaskac i natulic. Przepisowe 2 godziny lezenia spedzilismy przy akompaniamencie ultra-marudnej rodzacej z sasiedniego boxu. Baba bez przerwy cos od pielegniarek chciala a polecenia wydawala umierajacym glosem, ze mialam ochote poleciec i dobic. Po pól godzinie Boski stwierdzil, ze z nia by porodu nie wytrzymal i ze ona jeszcze nie rodzi, bo za duzo gada. Z tego nieustannego “sioooostroooo…” nabijamy sie do dzisiaj.
I jeden i drugi porod dziewczynek wspominam z usmiechem. Gosia rodzila sie chyba chwile dluzej, ale cala procedura mniej bolala. Zu na szczescie urodzila sie szybko i sprawnie. Rodzina Boskich czuje sie kompletna.

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s