Bylam u goscia od rehabilitacji. Nie wiem ile ma lat, ale wygladal na nie mniej niz 80. Potem doczytalam, ze jest to jeden z ojcow fizjotetapii czeskiej (moze jest jakis drugi o tym samým imieniu, nazwisku i specjalizacji, wiek w kazdym razie takiemu ojcostwu odpowiada:)
Obadal, obadal. Powiedzial, ze mam skolioze i na jego oko to juz od dziecka (pytal sie czy uprawialam gimnastyke?). Noga mnie ponoc boli, bo mi sie miednica przesunela w ciazy czy okolicach i kazal na rehabilitacje.
Na brzuch spojrzal, ubawil sie moim pomyslem, zeby go jakos wycwiczyc i stwierdzil, ze jesli nie chce miec wiecej dzieci, to on by te miesnie po prostu zaszyl. I wyslal mnie do chirurga. Co powie chirurg dowiemy sie w nastepnym odcinku.
Ten brzuch to mnie bawi. Nie przytylam przesadnie w ciazy, bo bylam na diecie cukrzycowej, rodzilam grzecznie silami natury a tu prosze jaka mi przyroda nagrode przygotowala: rozstep miesni prostych brzucha.
Zawsze jak cos idzie niezupelnie po mojej mysli mowie sobie, ze jest to cena za spokoj. W zyciu, czy nam sie to podoba czy nie, panuje rownowaga a od czasu do czasu wypada poniedzialek. Wic polega na tym, zeby byl w miare bezbolesny.
I tu wlasnie mamy do czynienia z takim psztyczkiem w nos. Niby niezbyt bolesnym, ale klopotliwym (bo moze Kiedys przyjdzie sie zakulac na operacje brzucha). Takie friendly warning, zebym wiedziala, ze nie ma nic za darmo a i tym razem cena nie jest wygorowana. No nic.
Jutro najcieplejszy dzien tego ukropu. Potem nasz lokalny swiat wroci do normalu.