Jutro o 16:00 wyruszamy na 5 dni do Pragi. Panny i ja. Pierwszy raz bedziemy zupelnie bez pomocy leciec w obie!!! strony. Zeby tego bylo malo w Pradze czeka mnie koszmarny maraton spraw do zalatwienia. Do domu dotrzemy gdzies o polnocy, pierwsze sprawy mam do zalatwienia o 8 rano. Potem o 9, 11:30, (chyba 13:00) i 16:30 a w srode od poczatku. Miedzy tym bede musiala nakarmic dzieci itp.
Bagaz zminimalizowalam do 1 walizki i wozka. Nie biore nawet fotelika dla Zu, licze na to, ze bedzie w taxowce. Juz sie ciesze na rozkladanie wozka na plycie lotniska z Zu na rekach i Gosia przewracajaca sie z niewyspania 😦
Nie ma co gadac bardzo mnie ta ”wycieczka” stresuje. Musze zapakowac swoja mala duszyczke do formy przetrwalnikowej i cieszyc sie, ze czas bedzie mijal a ja musze tylko jakos to wszystko przeczekac przemieszczajac sie przy okazji z predkoscia swiatla.
Boski zestresowany (praca?) wiec tez nie ulatwia. Przydala by sie jakas skuteczna technika pracy ze stresem. W chwili obecnej mam wrazenie, ze niedlugo imploduje. Do przeczytania …