Pisalam o tym, ze Boski jest swietnym ojcem a dla mnie partnerem we wszystkich sprawach zwiazanych z dziecmi. Oczywiscie gotowanie, zadania domowe, czy lekarze to moj obowiazek (jestem w domu, on chodzi do pracy) a on ma funkcje “pomagacza”, na szczescie jak trzeba to jest a przede wszystkim szanuje moja potrzebe odosobnienia i doladowania baterii.
Nasze zycie to nieustanny taniec, ekwilibrystyka, tak zeby duzo czasu spedzic razem, ale tez kazdy mial chwile dla siebie. Powtarzalny do bolu schemat, ktory z malymi modyfikacjami wdrazamy niezmiennie we wszystkie dni robocze, bo tylko tak da sie wykroic z dnia czas dla nas.
Wstajemy o 7:35. Boski wklada Zu do lezaczka w lazience i nastepnych 25 minut spedzaja razem. W tym czasie ja pakuje Gosie do szkoly, przygotowywuje sniadanie, pomagam w ubieraniu i czesze starsza panienke.
Od 8 do 8:05- 10 mam czas na swoja toalete. Nastepnie siadamy razem do sniadania.
Okolo 8:20 zwykle wszyscy wyruszamy do szkoly Gosi. Docieramy tam okolo 8:45 (to 1,5-2km w zaleznosci od wybranej trasy), potem Zu i ja odprowadzamy Boskiego do pracy i idziemy na zakupy.
Do 15:20 mamy z Zu czas dla siebie, na spacer, na ugotowanie obiadu, no i jej 2-2,5h spania, w czasie ktorych zwykle musze lezec karmieniem obok niej.
Jesli Gosia nie ma zajec pozalekcyjnych odbieramy ja o 16. W drodze do domu cwiczymy slowka na test, ktory ma w kazdy piatek i powtarzamy jakas cyfre z tabliczki mnozenia. Docieramy z powrotem okolo 16:30-40 (czesto trzeba zahaczyc o sklep i kupic “cos dobrego”). Do 18 Gosia odrabia zadania domowe. Bywa, ze w tym czasie kapie dziewczynki. Jesli nie, po 18 Gosia otwiera komputer i oglada jakies filmy albo gra w gry. Okolo 18:15 wraca Boski. O 18:30 na stol wjezdza obiad. Jemy mniej wiecej do 19.
Od 19 do 20 mam czas na plywanie w wannie z ksiazka i herbata. Boski albo idzie z kobietami na spacer, albo pasie je jakos inaczej (nie wnikam). W wyjatkowych wypadkach slucha jak Gosia czyta zadaná ksiazke, albo robia cos do szkoly. Jestem macocha wiec zwykle nawet jesli wyja pod drzwiami lazienki to zywcem mnie nie wezma, nie wyjde, bo to moja godzina. Chyba, ze przyleca dwa golasy i sprawdzamy wypornosc:) Po kapieli sprzatamy i okolo 20:30 zaczynamy grac gry (kroluje czlowieku nie irytuj sie, warcaby albo inne dobble).
O 21 toaleta, bajka na dobranoc i ja usypiam kobietki a Boski ma czas dla siebie. Dziewczyny usypiaja po 22.
Pod koniec dnia Boski i ja chwile gadamy, ogladamy odcinek serialu albo kawalek filmu. Boski usypia a ja razem z nim, albo jeszcze troche czytam.
Nuda, brak spontanicznosci, rutyna, powtarzalnosc, monotonny taniec na linie. Dokladnie tak jak lubie:)