Bylam na kontroli z wlosami w jednym z praskich szpitali (wszystko ok). W kolejce na recepcji stala za mna pani w srednim wieku z burza czarnych wlosow. Tez szla w sprawie wlosow. Mowilam sobie w glowie: a ta po co? Ma w grzywce tyle wlosow co ja na calej glowie! Tyllle wlosow, ani jeden siwy! Nawet gdyby jej wypadaly to jeszcze lata swietlne bedzie ich duzo.
Pani zapomniala wziac dowod, wiec pielegniarka zapytala sie czy jest zarejestrowana w szpitalu, zeby mogla potwierdzic adres. – Tak, tak! Jestem, jestem, znajdzie mnie pani na oddziale onkologicznym.