W ramach wedrowki po zdrowie moich wlosow, po roku oczekiwania (doslownie), zostal mi wyznaczony termin audiencji u guru czeskiej medycyny psychosomatycznej – Jana Hnizdila. W umowionym terminie przybieglam w podskokach.
Pan doktor o podejsciu holistycznym szczyci sie tym, ze patrzy na pacjenta jako na calosc i widzi zaleznosci, ktore na zawsze pozostana ukryte przed niewprawnym okiem pfe specjalistow.
Leczenie odbywa sie na podstawie szczegolowego wywiadu z cierpiacym delikwentem.
Weszlam. Nawet zostalam poczestowana tania herbata. Zaczela sie, hm, no chcialam napisac rozmowa, ale to nawet nie byl wywiad tylko przesluchanie. Okazalo sie bowiem, ze pan Jan Hnizdil w swojej koncepcji poszedl o krok dalej niz (jak sadze) zamierzal i jest na takim etapie samozadowolenia, ze przestal sluchac pacjentow (w tym wypadku mnie). Poniewaz ON WIE!
Slyszy natomiast rzeczy, ktorych nigdy nie mialam zamiaru powiedziec.
Pare przykladow:
Jan Hnizdil: – i co jeszcze pani dolega poza wypadajacymi wlosami?
ja: – e, no nic. Mysle, ze jestem ogolnie okazem zdrowia.
Jan Hnizdil: – a plecy pani nie bola?
ja: – nie bardzo.
J.H: – nigdy?
ja: – Owszem zdarza sie, ale nie w stopniu ktory by mnie jakos ograniczal. Zawsze nosze dziecko z jednej strony wiec jestem asymetryczna, jesli zaczynaja mnie bolec plecy to kilka dni cwicze i wszystko wraca do normy. Wiec bolu plecow nie uwazam za problem a juz z pewnoscia nie czesty
Jan Hnizdil, pisze: – bol plecow, polecam joge i fizjoterapie w naszym osrodku
Jan Hnizdil: – a co zwiazek?
Ja: – mysle, ze ok. Zwlaszcza w calym tym problemie z wlosami maz bardzo stanal na wysokosci zadania.
J.H; – zadnych problemow?
ja: – Wiadomo nigdy nie jest idealnie, jednak sadze, ze nic zlego sie nie dzieje
JH: – czyli co, wszystko na 100%?
ja: – nie na 100% nie, kto tak mowi zwykle klamie. Ale obecnie mysle, ze tak na 80%. Jest wiele rzeczy ktore nie sa idealne, ale zadnej z nich nie uwazam za krytyczna
JH (pisze i mowi): problemy malzenskie, rozwazyc terapie malzenska w naszej placowce
JH: – a bierze pani jakies leki?
ja: – nie jestem specjalnym milosnikiem medykacji. Gdybysmy sie spotkali w momencie kiedy umawialam sie na spotkanie tutaj to bym powiedziala, ze zadne. Po roku wedrowek po roznych lekarzach mam 3 leki, wszystkie w raczej niskich dawkach
JH (mowi i pisze): – zalecane leczenie w zaprzyjaznionym osrodku, zeby moc zyc bez lekow
Do tego jak mowilam to przerywal, nie pozwalal dopowiedziec. Byl o krok przede mna. Nawet powiedzial, ze juz nie musze chodzic do dermatologa, bo on zna przyczyne moich problemow. NERWY!
Nie zebym dyskutowala z diagnoza. Jedyna rzecza ktora choc w malenkim stopniu obiektywnie moze przyczyniac sie do mojej utraty wlosow jest leciutkie lojotokowe zapalenie skory, ktore ma – zwykle?- podloze psychiczne. Tylko Hellou? Nie w ten sposob, nie zza komputera, nie w formie sprzedawania wlasnych (nietanich) uslug!
Moze nie jestem standardowym pacjentem, moze uszlam kawal drogi i wiem o sobie pod kazdym wzgledem wiecej niz inni, wiec oczekuje nieco innego podejscia. A moze jednak pan Jan Hnizdil poza bardzo rozsadna (oficjalna) gadka stracil kontakt z rzeczywistoscia. Dla niego wypadanie wlosow, rak i skolioza to wszystko nerwy. Tak pewnie nerwy, ta czesc rozumiem, tylko jak uciec z blednego kola?
P.S.
Sam doktor Jan Hnizdil byl maksymalnie nerwowy, nieprzyjemny i lekko agresywny. Hmm jesli to nerwy, to gdybym byla nim, lysina typu kolano by mnie nie minela.