Pierwsz raz jechalismy Shinkansenem, z Kyoto do zamku Himeji. Jest taki szybki, ze jak przejechal stacje na ktorej czekalismy na ten nasz to Biskiego, Gosie i mnie zamurowalo, a Zu sie rozplakala. Jak nasz pociag stal a obok przejezdzal inny to fala uderzeniowa chwiala námi jak na lodzi. W srodku jest cichutko i czysciutko. Fotele przestawiaja tak, ze zawsze jedzie sie przodem do kierunku jazdy. Bardzo fajne doswiadczenie. Jutro jedziemy znowu, tym razem do Hiroszimy. Co ciekawe mamy bilet sieciowy na tydzien – dla obcokrajowcow sa tansze niz dla miejscowych, bo to droga zabawa a chca wspierac turyzm.