SLOWA, SLOWA, A GDZIE TRESC?

Kilka dni temu przeczytalam zdanie, ktore gleboko mnie poruszylo:

”w slowie TOLERANCJA zawarta jest bierna agresja’‘. 

Jakze prawdziwe. Nie potrafila bym tego powiedziec lepiej. 

Mam kolege, ktory jest politykiem. Nie jakas wielka ryba, ale zwyklym radnym jednej z praskich dzielnic. Bardzo czesto wypowiada sie na FB, najczesciej w obronie praw tej czy innej mniejszosci, albo wyrazajac oburzenie nad zachowaniem innych politykow. Nie dawno, na fali takiego oburzenia, wystapil ze swojej formacji i stal sie bezpartyjny. 

Nigdy nie czytalam o tym co zrobil dla swojej dzielnicy, zawsze o tym co ktos inny zrobil zle. Kazde niechetne slowo o tej czy innej grupie etnicznej, zawodowej czy sama nie wiem jakiej potrafi rozpilowac na drobne wiorki roztrzasajace kazdy aspekt niedostatecznej tolerancji wobec blizniego. W tle slychac dziesiatki klakierow, ktorzy bija brawo. I wiecie co? ja uwazam, ze to puste slowa. Bo wystapic z partii/pracy/zwiazku latwo, ale trudniej jest troche powalczyc. Postarac sie zmienic od wewnatrz to co sie nam nie podoba a nie tupac nogami i wycierac sie slowem tolerancja. Zwlaszcza, ze na ulicy tej deklarowanej tolerancji ni widac. Jak to zrobic? Najlepiej bez wielkich slow.

Zwiazek jednych bliskych znajomych sie rozpada. Nie wiem czy dojdzie do rozwodu, ale biorac pod uwage skale przewinien jednego z partnerow, rozwod jest jedynym rozwiazaniem mozliwym do zaakceptowania na dluzsza mete. Nie jestem przeciwnikiem rozwodow, wrecz przeciwnie, wierze, ze czlowiek powinien rozwaznie, z poszanowaniem praw drugiej strony (i dzieci!) poszukiwac swojego szczescia. W tym wypadku jednak jest to kuriozalne zakonczenie lat w ktorych uszy mi wiedly przy sluchaniu peanow na temat kluczowej roli rodziny, wartosci rodzinnych i dobra dziecka. Slowa. 

Za wyzwaniem dla tolerancji jakiegos zjawiska zwykle skrywa sie potrzeba drobnego polechtania wlasnego ega, ktore akurat w danej sprawie jest elastyczne, albo wyszkolone. W gorszym wypadku wlasnie bierna agresja. Z moich doswiadczen wynika, ze te osoby, ktore w slowach sa najbardziej ”otwarte”, ”dobrze wychowane” i ”poprawne polityczne” na codzien nie maja za grosz zrozumienia dla potrzeb i pogladow odmiennych od ich wlasnych. Slowa ” autoreflexia”, ”zrozumienie innego punktu widzenia” sa im bytostnie obce. A tolerancja w praktyce odbywa sie forma lekcewazacego powzniesienia ramion nad niedoskonalosciami tych, ktorzy maja odwage wyjsc przed szereg. Na prostym przykladzie: prosba o wyprowadzenie wrzeszczacego 4latka z restauracji to nie jest przejaw nietolerancji, ale apel o respektowanie praw pozostalych gosci.

Jak przesadzimy z iloscia wyuczonej tolerancji moze sie okazac, ze zamiast pomagac w zwalczaniu dyskryminacji, dojdziemy ad absurdum do granicy, gdzie nie beda tolerowane odmienne od poprawnych politycznie poglady. Niestety poprawne politycznie poglady pozostaja zwykle w swerze deklaracji, bez fazy realizacji.

___

a nie wiem co mnie tak ponioslo, Mloda spi to sobie pisze:)

O NUDZIE (?) W PRADZE

Nie, w Pradze nie bedzie mi sie nudzilo. Obawiam sie, ze az za bardzo mi sie nie bedzie nudzilo 🙂

Jestesmy w trakcie podpisywania umowy kupna mieszkania. Taaa, daje temu tak 60% szansy na dokonczenie. Mam wrazenie, ze aktualny wlasciciel nie za bardzo chce to mieszkanie przedac mimo iz cena jest okropnie wysoka. Ponoc ktos chce zaplacic wiecej a on chyba nie ma odwagi sam zerwac rozmow z nami… no nie wiem. Poczekamy. W zaleznosci od tego czy transakcja dojdzie do skutku bedziemy mieli gdzie mieszkac w Pradze… albo nie. Nasze aktualne praskie mieszkanie jest za male zeby sie do niego wcisnac z wszystkimi bambetlami, ktore nazbieralismy za te lata w Bratyslawie.

Jesli kupimy mieszkanie to pol biedy. Jesli nie … bedziemy musieli jakies wynajac. Do tego prosze nalozyc cien niepewnosci zwiazany z tym, ze prawdopodobnie za 1,5 roku znowu sie przeprowadzamy tym razem do Warszawy. Problem w tym, ze PRAWDOPODOBNIE, wiec zawieszenie.

Jak juz znajdziemy lokum musimy spakowac Bratyslawe i przewiezc ja do Pragi. W kazdym razie nasze toboly.

W tym czasie pojedziemy rowniez, mam nadzieje na wakacje. Wczesniej sie nie dalo… bo firma Boskiego integruje jakas inna a on odpowiada za inwetycyjna czesc tej integracji. Pozniej nie mozemy, bo od wrzesnia wracam do pracy.

I tu rowniez niestety nie bede sie nudzila. Pomimo iz zapowiedzialam, ze chce wrocic na 6h/dzien… bede miala pod opieka 22 osobowy team. Projekt w chwili obecnej stratowy, wiec kto bedzie mial odwage popatrzec sie ludziom na rece a przy tym uda mu sie (prawdopodobnie) nie wsciec ich do bialosci? Boska! Bednarski na klopoty. Sic! Oczywiscie nie mam pojecia jak dziala projekt o czym nie omieszkalam poinformowac szefa firmy. ”Nie szkodzi”, odpowiedzial. ”Rok temu jeszcze nikt nie wiedzial jak takie projekty dzialaja a ty sie uczysz najszybciej”. No to bede sie uczyc. Szybko. 

A Gosia bedzie sie szybko uczyla zyc bez nieustannej asysty ze strony mamy. Teraz mnie na przyklad wywalila, bo oglada zdjecia, ale ogolnie to jednak non stop cos chce od MAMY, reszta akceptowalna ale tylko przez chwile. 

Strach sie bac tego powrotu 🙂

SZTOKHOLMU NIE BEDZIE

Syndrom sztokholmski – Stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. 

Niestety w stosunku do Bratyslawy nie bede go raczej odczuwala:) Nie zebym nie mogla wymienic pozytywow zwiazanych z zyciem tutaj… takich jak bliski targ, park i mozliwosc przejsc na piechote na obiad z Boskim. Negatywa jednak przewazaja.

 Po powrocie do Pragi znowu bede sie musiala starac nawiazac kontakty ze znajomymi, ktorzy czesto odeszli juz swoja droga tak daleko, ze czasem nie bedzie to mozliwe. Czeka mnie praca na ktora sie troche ciesze, ale troche jednak boje sie co przyniesie (o tym jeszcze napisze). Mimo to z Bratyslawa bede sie zegnala bez zalu.

Przede wszystkim gdybysmy z jakiegos powodu postanowili zostac w Bratyslawie i tak powinnismy zaczac myslec o zamianie mieszkania. Mieszkamy na poddaszu wyremontowanym i oddanym do uzytku 7 lat temu. Ma sprawiac wrazenie exkluzywnego. Cena temu odpowiada. Najwyrazniej jednak wlasciciel postanowil zaoszczdzic i wykorzystal tanie materialy bo po tych 7 latach z ktorych 4 mieszkamy tutaj my, mieszkanie pomalu zaczyna sie rozpadac (a przypomne, ze po naszym wprowadzeniu pierwsze pol roku zajelo nam usuwanie usterek, bo popsulo sie lub nie dzialalo wszystko!). Wzrasta rowniez nasz poziom tolerancji, ale nie do wszystkiego da sie przyzwyczaic.

1. nie dziala odplyw z wanny. Nie bardzo dziala odplyw z prysznica… ale juz sie przyzyczailismy wiec z wanny nie korzystamy wcale a o prysznic dbamy jak szaleni, zeby az tak sie nie zatykalo

2. rozpadlo sie to ustrojstwo, ktore trzyma raczke prysznica w okreslonej pozycji

3. nieustannie zatyka sie filtr pralki, ale Boski jest juz profesjonalista w obsludze, wiec niezle sobie z tym radzimy

4. piecyk jest nastawiony tak, ze leci naprzemiennie woda goraca albo duzo zimniejsza. Bylo juz 3 specjalistow nie da sie naprawic

5. klimatyzacja dziala juz wlasciwie tylko w sypialni, w duzym glownie huczy. Pod dachem w Blave jest bardzo potrzebna, ale co zrobimy

6. jesli nie dziala piekarnik to oznacza… ze trzeba nastawic zegar na piecyku… ale zanim na to wpadlismy :)))

7. mrowki poczatkowo byly tylko na korytarzu, potem rowniez w malym pokoiku gdzie spimy. Mam na nie alergie, wiec nieustannie jestem pogryziona, ale jakos sie z tym pogodzilam. Ostatnio wprowadzily sie na blat kuchni a to juz dla mnie za duzo!

8. drzwi od zamrazarki sa nieszczelne. Po pierwsze nieustannie zamraza sie cala na lod, po drugie odpadly melblowe drzwi i zupelnie nie da sie dostac do srodka… co stanowi problem, poniewaz z zamrazarki korzystam czesto i chetnie. No, korzystalabym…

9. rozpadlo sie lozko w sypialni. Bosciunio spi tam teraz sam na jednej nierozpadnietej polowie. Mamy to w dupie, nie chce sie nam negocjowac z wlascicielem wymiany.

10. zaluzja w malym pokoiku od zawsze dzialala przedziwnym sposobem, teraz dziala jeszcze przedziwniejszym… konkretnie zahaczalam plachte zaluzji na 3 malych gwozdzikach teraz na jednym, bo tamte najpierw wypadaly a potem rozpadly sie dziurki gdzie byly wkrecone. 

11. przestalo dzialac swiatlo pod okapem i nieustannie padaja zarowki w swiatlach wiec pewnie cos jest z instalacjami

12. niedawno znowu ukradli nam kontener na smieci!

13. to ze za plotkiem,. 0,5m od naszego domu ciagle ktos sikaa czasem zrobi kupe to standard, ale teraz mamy nowa atrakcje!

Po raz kolejny pozwole sobie przypomniec, ze mieszkamy w centrum, na starym miescie, bezposrednio za plotem urzedu rady ministrow!

tadammm …

14. tam gdzie wszyscy sikaja czyli w zakamarku kilkadziesiat centymetrow od wejscia do naszego mieszkania  ZAMIESZKAL BEZDOMNY!!!!

A to tylko niektore niedogodnosci zwiazane z mieszkaniem w ha ha slowackiej metropolii.

Czy ktos sie jeszcze dziwi, ze chce wracac do Pragi?

POTEM

autor: Rosamund Lupton

Ksiazke kupilam z przedziwnego powodu, a mianowiecie: Krolikowska kupila inna ksiazke tej autorki, bo twierdzila, ze pisze swietnie (a konkretniej bedac w Polsce ja ta ksiazka dla Krolikowskiej na zamowienie kupowalam), to pomyslalam, ze kupie druga, do pary.

I to byl strzal w dziesiatke. Powiesc czyta sie wysmienicie. Dobra tresc, udane tlumaczenie, ciekawa, niecodzienna narracja, przymiotnikow tak akurat, zeby zostawic pole dla wyobrazni. Jakies 70-80 stron przed koncem zaczelam podejrzewac kto zabil, ale calosc nieszczescia dotarla do mnie, zgodnie z oczekiwaniami autorki, dopiero na ostatnich stronach.

Nie bede pisac o czym jest, bo to nie ma znaczenia. No dobra, o podpaleniu szkoly, pomoglo? Tak na powaznie, to nie jest dzielo warte nagrody Nobla, to jest dobra ksiazka na wieczorne czytanie, ale uwaga: nie zupelnie czytadlo! Niebanalna a przy tym lekka literatura.

Kupic. Czytac. Warto :)*

_____

* nie przesadzam z wykorzystaniem srodkow wyrazu w tych ostatnich recenzjach, co?:)

ZAL

autor: Hanna Krall

To nie jest latwa ksiazka, choc lecialam przez strony jak na skrzydlach. Czytalam je tak lapczywie, ze czasem gubilam sie w przelatywanych historiach. Bo zycie bywa niezmiernie skomplikowane. A zycie w czasie wojny, zwlaszcza w spolecznosciach w ktorych byli jednoczesnie Zydzi, Polacy i Niemcy bylo strasznie trudne i niejednoznaczne.

I zaraz sama musze zaprotestowac, bo nigdy nie rozumialam i nadal nie moge pojac podzialu Zydzi i Polacy! Moze byc Zydzi i Katolicy, ale nigdy nie Zydzi i Polacy. Przeciez Ci Polacy wyznawali wiare taka czy owaka, ale byli POLAKAMI. Dlaczego nagle stawiamy ich po dwoch stronach barykady?

Historie sa smutne i wielorozmiarowe, przeplataja sie watki, ktore pozornie nie powinny miec ze soba nic wspolnego.

W myslach ciagle powraca pytanie: a co by bylo gdyby Niemcy postanowili wibic do nogi na przyklad polskich katolikow albo dunskich ewangelikow czy polscy zydzi rzucili by sie do pomocy, zeby ich wszystich przechowac, uratowac, pomoc?

To jest cholernie trudne oceniac jedna czy druga strone jesli samemu nie stanelo sie wobec takie proby.

Pamietam z bardzo glebokiego dziecinstwa spacer z Babcia Krysia. Jakos tak pytalam sie o wojne i kategorycznie stwierdzilam, ze wszyscy Niemcy byli zli i zabijali dobrych Polakow w tym polskich Zydow oczywiscie.

Babcia odpowiedziala, ze zachowania ludzi w czasie wojny nie da sie ocenic en bloc, bo pamieta Niemca ktory tlumaczyl polskie listy na gestapo i ukrywal bezmyslnosci w nich zawarte za ktore Polacy mogli zaplacic zyciem. Ze pamieta bogatych polskich Zydow ktorzy jeszcze pare dni przed wojna nie rozmawiali z biedota a potem nagle byli zdziwieni, ze nikt im nie chcial pomoc a kamienice mogli wymienic za wiadro kartofli. Zycie jest okrutne.

Strasznie zal.

CATLER JE 4010

Dzsiaj pierwsz raz sokowirowalismy.

Jablka i melon. Szybkosc niesamowita. Jablka mozna wrzucac do wirowki zupelnie cale, tylko umyte, pomaranczowy melon jednak troche pokroilismy.

Z 4 jablek i 1 malego melona wyszlo ok 1,3 litra soku. Bardzo dobrego soku.

Kazda czesc sokowirowki, ktora sie brudzi w czasie przygotowywania soku mozna umyc w zmywarce do naczyc wiec chyba nie bedzie wielkiego problemu z utrzymaniem sokowirowki w czystosci.

Biercie owoce i przybywajcie 🙂 bedziemy wirowac!

SLUB JAK Z BAJKI

Na prosbe Boskiego pomknelismy dzisiaj (w sobote) na slub jakiegos jego znajomego. Zaproszenie zdziwilo samego Boskiego, bo to bardziej daleki znajomy i potencjalny partner w interesach, z pewnoscia nie brat ani swat. 

Slub zaczynal sie o 15:30, na szczescie Gosia usnela jak dudek juz 13:30, wiec moglismy ja po godzinie snu zbudzic, zeby wyruszyc. Alleluja wstala w dobrym humorze… w czasie przebierania w galowa sukienke.

Slub odbyl sie w Kaplicy Lustrzanej Klementinum (czyli lux torpeda) a wesele w restauracji ogrodowej na Zofinie (czyli niezwykle droga lux torpeda).

Panna Mloda miala powalajaca sukienke. Piekna dziewczyna, obdarzona przesliczna figura i do tego w przecudnej sukience (nie przesadzam, podobala mi sie chyba nawet bardziej niz moja a to jestem zarozumiala i nadal sadze, ze moja byla piekna;). Pan Mlody przystojny, swietnie ubrany.

Gosci cala sala, na oko 80 do 100 osob. Czyli duzo jak na praskie warunki.

Jedyny zgrzyt – dla mnie purysty religijnego jak wiadomo – sam sakrament. Prowadzil go jakis gosc z kosmosu, przebrany za ksiedza, bo moglo to byc wszystko tylko nie ksiadz. Nie wiedzialam ktora bije, ale dobra nie musi to byc przeciez obrzadek katolicki. 

Na pierwszej czesci imprezy na Zofinie okazalo sie… ze nikt z bioracych slub nie ma chrztu a w Kaplicy w Klementinum nie robia bezwyznaniowych slubow, wiec przekonali pastora (czy jak go nazwac) unitarianskiego, ktory za pieniazki nie mial problemu polaczyc panstwa mlodych swietym zwiazkiem malzenskim. 

Ot Czechy…

W czasie jak Panstwo Mlodzi wychodzili z kaplicy a goscie weselni utworzyli szpaler Gosia odspiewala solo i na cale gardlo: a ja wole moja mame!

Gosci bylo duzo i z roznych krajow (Pan Mlody pracuje w Londynie a jeszcze niedawno pracowal w Paryzu). Jesli sie dobrze zorientowalam wiekszosc podobnie bliskich znajomych jak my. Czyli byl to slub troche handlowy. Dobrze, wszyscy widzielismy piekna kaplice, oszalamiajaca kreacje panny mlodej i droga restauracje. Kazdy zyje swoje zycie, nie ma co sie dziwic ani zastanawiac.

Ze wzgledu na Gosie, zgodnie z wczesniejszymi ustaleniami odchodzilismy o 17:45 niestety bez rozmowy z przesliczna para mloda, ktorzy chyba jeszcze robili sobie zdjecia. Przed wyjsciem wykradlam paluchami oliwke ze wspolnej miseczki, bo Gosia juz sie rozpadala z glodu (wszystko co miala juz zjadla), wiec z tego slubu zapamietam sama siebie jako osobe niewychowana:). Dopiero jak przeanalizowalam cala sytuacje ex post stwierdzilam, ze jestem burakiem, trudno instynkt kazal mi zapchac dziecku usta, zeby nie jeczalo:)

Pewnie bawia sie na wyspie do teraz. Pogoda dopisala przepiekna!

Wszystkiego najlepszego dla Mlodej Pary!

___ 

a dzisiaj, 30.6. byla nasza 5 rocznica slubu 🙂

WDECH, WYDECH

Pomalu dostaje sie ze stanu absolutnego wyczerpania w jaki wpadlam we wtorek. Nie myslalam, ze cala ta obrona i otoczka tak mnie rozwali. A jednak…

Na popoludniowym, wtorkowym spacerze musialam sobie przypominac, ze ten wozek przede mna jest pusty bo gdzies obok powinno sie pasc dziecie (juz bez kolyski). 

W nocy spalam tak twardo, ze mi sie pierwszy raz w zyciu Kolezanka zturlala z lotniska. Normalnie sie budze jak sie przewroci na drugi bok, tym razem obudzil mnie wrzask, ktory prawdopodobnie nastapil po lomocie ktorego nie slyszalam. Na szczescie Gosia wrzeszczac nie raczyla nawet otworzyc oczu (nie bedzie sie przeciez budzila tylko dlatego, ze walnela soba o podloge) wiec chyba nic jej sie nie stalo. Nie wyglada na stana, w kazdym razie.

Kazdego dnia jest troszke lepiej.

Powinnam sie jednak spodziewac takiej reakcji organizmu. Po maturze z maty, powiedzialam mamie, ze sobie chwile telewizje w lozku poogladam i … obudzilam sie 4 godziny pozniej na rozprasowanych okularach.

Po egzaminie magisterskim spalam jak kloda w aucie.

No ale co niby moglam zrobic? Nie da sie odlozyc gdzies Krokodyla i isc sie wyspac 🙂

W kazdym razie wlasnie zaczynam 2 miesieczne wakacje zanim powroce do pracy. W tak zwanym miedzyczasie bedziemy sie przeprowadzac z Bratyslawy, kupowac mieszkanie, przejmowac mieszkanie, wakacjowac nie wiadomo gdzie, ale mam nadzieje, ze to wszystko jednak raczej przyjemnosci niz stres. No jakos to bedzie 🙂

A jako nagrode za skonczone studia dostane sokowirowke. Moja rodzina ( w skladzie Siostrunia i ulubiony Wujek) dostali ataku smiechu jak im powiedzialam. No co… ja zawsze schcialam miec sokowirowke a jakos nie bylo okazji. Boski mi kupil i stwierdzil: teraz to juz musimy kupic duze mieszkanie bo my i sokowirowka sie do naszego nie zmiescimy. Ha ha.

HOTEL PARADISE

Nagrywamy sobie z Gosia jeden serial. Maszyna do nagrywania dziala tak, ze po skonczeniu serialu nagrywa jeszcze z 15 minut, zeby miec pewnosc, ze nawet gdyby reklamy na poczatku byly zbyt dlugie nagra sie koniec filmu.

Nasz serial miesci sie bez problemu natomiast po nim nagrywa sie z pare minut reality show pod nazwa; HOTEL PARADISE.

Jesli dobrze wywnioskowalam zabawa polega na tym, ze X mlodych kobiet i mezczyzn (chcialam napisac dam, ale one raczej daja niz sa damami) mieszka razem i sie (tu cytat:) PARUJE.

Dziewczyny sa piekne i nie wstydza sie wystawiac na obdziw CALOSCI swoich wygolonych walorow, panowie sa nieco bardziej wstydliwi, ale i w tych moich drobnych kawalkach co widzialam nie maja problemow z kopulacja przed kamerami. Co jakis czas na podstawie kryteriow, ktorych nigdy nie poznalam ktostam odchodzi ktostam przychodzi. Sadze, ze wyrzucaja niesparowanych, ale z tego kawalka na poczatku programu nie potrafilam tego wywnioskowac a nigdy nie nudzialm sie tak bardzo, zeby ogladac ten program dluzej niz 5 minut.

Innymi slowy soft porno on-line.

Zastanawiam sie co bym zrobila Gosi gdyby za 16 lat postanowila zostac kurewka z rajskiego hotelu? Zastanawism sie co motywuje te mlode damy, zeby ”przez przypadek” rozkroczyly sie i pokazaly miastu i swiatu drugorzedne organy plciowe. Koszmar. Gdyby graly w serialu pornograficznym miala bym dla nich wiecej szacunku.

A jakie prowadza pseudointelektualne rozmowy! Ile pasji mozna wyczuc w nerwowych wypowiedziach o taktyce zmalowanych panienek i napakowanych twardzieli.

Hotelu Paradise oficjalnie nadaje tytul: dna tworczosci telewizyjnej wedlug Agradabli.

Oburzona odchodze, musze poprawic beret 🙂