NIETYKALNI

Rezyseria: Olivier Nakache, Eric Toledano

W rolach glownych: Francois Cluzet –> Philippe, Omar Sy –> Driss

Nie mam slow. Od wczoraj zyje tym filmem. Absolutnie fenomenalny. Nasmialam sie strasznie. Bylam wzruszona, ale przede wszystkim poukladalam sobie troche w glowie co wazne a co nie.

Film opowiada historie dwoch osob. Czarnego chlopaka z przedmiescia, ktory wlasnie wyszedl z wiezienia i potrzebuje pieczatke, ze go nie chca, zeby dostal zasilek. I milionera, ktory w pieniadzach moze sie pewnie kapac, tylko, ze jest paraplegikiem, czyli moze ruszac tylko glowa. Milioner, zniechecony opiekunami, ktorzy nie pozwalaja mu zapomiec jak bardzo jest chory, zatrudnia chlopaka i zaczyna sie jazda. 

Ktos powie, ze ”z taka kasa” to rzeczywiscie mozna wszystko. Ja odpowiem, ze nawet gdybyscie mi dawali cala kase swiata to nie wymienila bym tego na zlamianie kregoslupa. 

W filmie nie ma odrobiny ckliwosci, uzalania sie nad soba ze strony glownych bohaterow, choc obydwaj sa w bardzo nieciekawej sytuacji. 

Film jest o szczerosci, o naturalnosci, o odwadze bycia soba. Mysle, ze kazdy z nas czasem czuje sie jak ten paraplegik, choc mamy wszystkie konczyny nie mamy odwagi robic tego co bysmy chcieli i zachowujemy sie jak sparalizowani. Czasami czujemy sie jak Driss z niewyparzona geba i ostrym spojrzeniem na swiat, wyzbytym jakichkolwiek konwenansow i choc intencje mamy dobre to nasze dzialania trafiaja jak kula w plot bo nie jestesmy dostatecznie poprawni politycznie.

A co tak przestac sie wstydzic siebie i zaczac zyc tak jak mamy ochote?

Ja Ci tego filmu w zasadzie nie polecam. Ja Ci KAZE isc na ten film dla siebie samego. Bo jesli jakis film moze zmienic Twoje zycie, to wlasnie ten.

ZNOWU SAMA

Boski wyruszyl na meska wyprawe w gory. Beda chodzic po Izerkach a potem pic piwo w knajpie kategorii czwartej, zeby wieczorem usnac pod golym niebem albo w lepszym wypadku w karmiku dla zwierzat albo w poniemieckim bunkrze. 

Prawde mowiac lubie to na Boskim i na jego kolegach z ktorymi 2-3 razy do roku wyrusza na takie wyprawy. Czasy sie zmieniaja, chlopcy wyrosli, brzuchy sie zaokraglily, pojawily sie zony, dzieci, fura i delegacje na drugi koniec swiata, ale z poczatkiem czerwca zew krwi popycha ich w gory.

Ta, doroczna, impreza jest zwana FARYZEJSKA a to dlatego, ze podczas pierwszej edycji (teraz jest 15 czy 18 nie pamietam) zaplanowali dluuga trase, zeby skonczyc w gospodzie 3 km od punktu wyjscia – ot klamcy przebrzydli 🙂 Na zdrowie! Jak wroci przesypiemy rzeczy z plecaka do pralki, zeby zabic smrod i zwierzece talatajstwo, ktore moglo sie wkrasc do spiwora i poczekamy na 28.10 na kolejna tradycyjna wycieczke.

 Zeby mamusia nie zostala szkodna Boski wzial ze soba nasza najslodsza Coreczke, ktora jutro, przed wyjsciem porzuci u swoich rodzicow w tychze gorach a odbierze w niedziele. Dzisiaj jeszcze uspi ja Boski, ale jutro po raz pierwszy w zyciu Mloda bedzie zasypiala z Babcia. Bedzie dobrze. Przed odjazdem byla na mnie troche zla, ze wysiadlam z auta, ale mysle, ze jak dojedzie do domu Babci i zobaczy ogrod a w nim roslinki, krasoludki i inne cuda to zaraz o mnie zapomni i bedzie szczesliwa.

A ja wybieram sie do kina. Na poczatek. A potem zobaczymy 🙂

___

wlasnie przeczytalam zdanie: życie jest mądrzejsze od nas – bardzo mi sie spodobalo.

CHWILA DLA SIEBIE

Korzystajac z tego, ze mala mordka usnela, pisze.

Nie spelnily sie moje oczekiwania, ze po odstawieniu od piersi bedzie miala problemy z popoludniowym zasypianiem. Wrecz przeciwnie. Usypia duzo szybciej. Na poczatku bylo troche krzyku, teraz wystarczy ze wleziemy do lozka, przykryjemy Mloda kocykiem w krooopki (OD TATUSIA – jej zdaniem, bo tak na prawde od kolezanki) i usypia.

A ja mam chwile dla siebie. Za 2-3h, w zaleznosci od tego kiedy Boski ucieknie z pracy, wyjezdzamy do Pragi. W Pradze czeka nas dentysta (premiera w zyciu Gosi) i pare drobnostek.

Jak sie okazalo rowniez moje rozmowy w sprawie pracy. Na razie nie maja zamiaru mnie wyrzucac, maja zamiar dac mi jakis projekt – czytaj: rozwoj jakiegos produktu. Ma to byc ponoc bardziej businnessowe, czytaj: KPI ustalane wg obrotu, czytaj: chce mi sie? Maly zonk w postaci terminu kiedy mam zamiar wrocic do pracy: 1.9 mysle ja, a co mysla oni jeszcze nie wiem. Ale tanio wakacji nie oddam 🙂

No zobaczymy. Przez telefon staralam sie byc mila i entuzjastycznie nastawiona. Bylo o to latwiej, ze telefon zastal mnie na spacerze i nie do konca slyszalam, wiec niejasnosci interpretowalam na swoja korzysc. Jak Niemiec rozmawia z Polka po angielsku a obok jezdza auta i krzycza dzieci o niejasnosci nie trudno:))

Pojawil sie drobny problem: co zrobic z Gosia we wtorek o 15 zebym mogla isc do pracy? Cos wymyslimy. Gamesa 2 sie usmiecha, przejmujemy sie tylko dniem dzisiejszym i staramy sie pracowac dla dobra dnia jutrzejszego 🙂

W tak zwanym miedzyczasie czyli od momentu zwolnien tydzien z hakiem temu do dzisiaj zajelam sie studiowaniem ksiazki na temat mojego potencjalnego nowego zawodu. Jest to ksiazka typu podrecznik i tu: bingo! okazalo sie, ze podrecznik jest dla mnie porywajacy, wiec moze rzeczywiscie powinnam isc tym tropem? Pisze dla mnie, bo sadze, ze na przyklad Boski albo Siostrunia umarli by z nudow 🙂

___

O prosze, juz kolezanka pisala, ze jesli zadne z naszych podopiecznych nie zachoruje do wtorku to mi Mloda popilnuje. Gamesa gora!

___

Bonus: Biedroneczki sa w kropeczki – my na urodzinach Dziadka

Matylda, Siostrunia i ja

AKCELERATOR

Zycie nabiera takiej predkosci, ze boje sie, ze przestane wyrabiac na zakretach.

Poza GAMESA 1, ktora dziala w zasadzie dobrze, bo juz dlugo nie skoczylam Boskiemu do oczu, bede musiala wprowadzic GAMESE 2.

GAMESA 2 – kazdego dnia starac sie zyc tylko ten jeden dzien. Ani jutro, ani wczoraj. Tylko jeden konkretny dzien. I tak do odwolania. To moze przetrwam*. Zaczynam od dzisiaj.

Bede informowala o kolejnych etapach wtajemniczenia i zaliczonych (lub nie) zadaniach.

Bo ja jestem, bo ja jestem prosze pana na zakrecie…

________

* na razie nie dzieje sie niz zlego i sadze, ze dziac nie powinno. Dzieje sie tylko strasznie duzo rzeczy jednoczesnie.

EVERWOOD

Jak sie w koncu, po latach przekonalam do serialu i zaczelam sobie nagrywac, zeby obejrzec jak domowe talatajstwo pojdzie spac… to sie skonczyl. Ale koniec byl taki romatyczny, ze az mi piety scierply 🙂

Auuu. Co ja mam niby teraz ogladac mieszy 24 a 1, he?

MISIE I INNE PATYSIE

Juz drugi raz w tym miesiacu udalo nam sie zgubic zabawke na spacerze.

Za pierwszym razem byl to maly krecik, tym razem breloczek w formie misia z kwiatkiem na klacie.

Zadna z tych zabawek nie miala dla Gosi specjalnej emocjonalnej wartosci, ale obie byly calkiem fajne i szkoda, ze sie zgubily. W obu przypadkach strate zauwazylismy nieomal natychmiast, ale poszukiwania nie przyniosly rezultatu.

Misia zgubilysmy dzisiaj. Wiem dokladnie kiedy polozylam go na w wozku… po ok. 50 metrach zauwazylam, ze sie zgubil. Wrocilysmy dokladnie ta sama trasa i misia juz nie bylo. Ile czasu musial lezec na ziemi? no max tyle ile malej dziewczynce zajmuje ujscie 100 metrow. Malej, szybkiej dziewczynce.

To oznacza, ze ktos musial go zobaczyc i zupelnie bez skurupolow odniesc.

Dziwi mnie to. Po pierwsze dlatego, ze sama bym nigdy nie dala Gosi cudzej zabawki niewiadomego pochodzenia. Wystarczy, ze probuje jak smakuje woda w kazdej kaluzy nie musi jeszcze dostac syfilisu od cudzej zabaweczki.

Po drugie zabawka zwykle miewa jakas emocjonalna wartosc. Te akurat nie mialy, bo u nas w domu te NAJWAZNIEJSZE (myszka, MYSZKA i zabka) maja szlaban na wyjscia z domu, ale zwykle zabawki maja wartosc emocjonalna nie maja jednak specjalnej wartosci materialnej… bo po co komu lekko przechodzony mis – przedmiot reklamowy ubezpieczalni, albo usmarkany krecik?

Najwyrazniej ludziom przyda sie wszystko. Na zdrowie! tylko po co?

BEZ TYTULU

Powrocilysmy z wystepow goscinnych u Siostruni a Boski odfrunol do Rumunii.

Mloda napycha sie kung pao od chinczyka na rogu. Takie miesko od chinczyka jest z 200 razy lepsze niz od mamusi 🙂 CoZ.

W Polsce wydalam jakies kosmiczne ilosci kasy. Na ubranka dla Mlodej, na ksiazki, gazety i na 2 sukienki!!! Sukienki koktajlowe, tak bym je okreslila, bo wieczorowe to one nie sa, ale takie zupelnie do latania tez nie. Siostrunia tradycyjnie wykarmila mnie jak ges. No dobra, sama sie wykarmilam. ale jak to nie zjesc pysznych drozdzoweczek z lukrem z wiejskiej piekarni, albo chleba z tejze, albo kabanosow najsmaczniejszych na swiecie. Pycha.

minelo kilka godzin odkad zaczelam pisac ten wpis. W tym czasie Gosia probowala popelnic samobojstwo forma wypicia saszetki z plynem do prania. Pomocna okazala sie wybrednosc Mlodej i wszystko natychmiast wyplula z lekka nawiazka. Wyglada na to, ze wszystko skonczylo sie dobrze.

Boski mnie lekko wkurwia, ale w normie, wiec nie bede sie skarzyc. Lato idzie, mozgi nam slonce rozswieci i bedzie dobrze 🙂

Za tydzien mkniemy do Pragi, dokladniej juz w czwartek wieczorem. Tydzien w Pradze. Juz sie ciesze.

Co do pracy to nie wiem nic nowego i na razie sie nad tym specjalnie nie zastanawiam. Plotkuje z jakimis ludzmi z pracy, czy tez bylymi pracownikami, zeby wyciaglac wiecej o aktualnym stanie rzeczy, ale to jest wszystko w temacie. Martwic sie bede od lipca. Co sie moze stac najgorszego w tej kwestii? bede wywalona i zla, ale chyba nic gorszego przytrafic sie nie moze, martwienie w tej sprawie moze miesiac poczekac:)

DYLEMAT JEDNEJ KORONY

Jak upadnie mi na ziemie 1 cent, grosz albo jedna korona zwykle mam dylemat:

Zostawic? – zawsze mysle o sobie jak spotkam samotna korone i mowie sobie, ze to na szczescie. Wiec zastanawiam sie czy nie zostawic dla kogos, zeby tez pomyslal, ze ma szczescie…

Podniesc? – nie nie daltego, ze jestem skapa, ale to jak z wyrzucaniem chleba nawet jak jest bardzo stary, czlowiek ma poczucie marnotrawstwa i rozrzutnosci. Jakbym byla jakims krezusem co moze wyrzucac pieniadze. Choc fajne byloby sprawic komus radosc.

W zostawieniu byloby cos perwersyjnego ale przyjemnego.

Zatem zwykle podnosze. Ale czasem…

JUZ BYL W OGRODKU

Mialam nadzieje, ze dzisiaj triumfalnie napisze, ze juz na 100% wracamy do Pragi na bialym koniu. O zlota naiwnosci! Boski i jego szefowie najwyrazniej dyskutowali o wszystkim na swiecie, ale co do Pragi nie zostala podjeta zadna decyzja. Co wiecej nie wyciagne z niego jeszcze pare dni o czym dokladnie gadali, bo odlecial na Ukraine. A my tu samiutkie.

Z mniej powaznych przemyslen: przeczytalam ostatnio, ze Beyonce swoje wlasne wlosy ma bardzo liche a to co widzimy na zdjeciach i koncertach to szyte na miare, koszmarnie drogie peruki (czytalam, ze nawet za milion dolarow, ale powiedzmy, ze w to nie wierze). Eva Longoria z Zoufalek (Gotowych na wszystko) ma ponoc u swojego fryzjera 7 peruk, ktore wykorzystuje w zaleznosci od okolicznosci!

Dodatkowo od swojej dentyski wiem (bo pytalam), ze zadna z najpopularniejszych aktorek nie ma wlasnych zebow. No, powiedzmy ma wlasne, ale upieknione licowkami tak, ze wygladaja idealnie. 

Czytalam wiele razy i na roznych miejscach, ze pisenkarki, aktorki, modelki, ktore ogladamy w telewizji swoja figure i wyglad ogolnie zawdzieczaja morderczej (z mojego punktu widzenia), codziennej, czesto kilkugodzinnej pracy w silowni czy z trenerem.

Co z tego wynika? Ze nie powinnam sie przejmowac! Cale zycie gnebie sie faktem, ze mam niewiele wiecej niz 3 wlosy w 4 rzedach a tu co sie okazuje? ze w zasadzie sa piekne, bo wlasne, niekolorowane i do tego zupelnie, calkowicie moje. Zeby moze wygladaja troche jak mleczne – ale tez moje wlasne osobiste! Itd.

Ach proznosc? nie powinnam sie zastanawiac nad takimi sprawami? Rzeczywiscie. Ale przyjedzicie moze do Bratyslawy przejsc sie po jakims centrum handlowym – tu sa TAKIE LASKI! i do tego tak odwalone, ze MNIE szczena opada a co dopiero Boskiemu i calej reszcie pokrzywdzonej czesci populacji! Tutaj czlowiek widzi swoje niedoskonalosci jeszcze bardziej niz zwykle:)

Dobranoc 🙂

KAMIENIE W PLECAKU

Przeczytalam w Wysokich Obcasach bardzo dluga i wlasciwie nieciekawa opowiesc o dziecinstwie… no i dupa, bo z tytulu nie jest jasne czy jakiegos Raczkowskiego, ktory nie wiem kim jest czy jakiegos Kwasniewskiego, ktory nie wiem kim jest. W kazdym razie suma sumarum warto bylo przeczytac dla fragmentu o dziadku. Oto on:

”Pare razy mnie na spacer wzial. Szczegolnie pamietam ten, na ktory kazal zabrac plecaczek. Wedrujemy pod gore, bo dziadek uwielbial gory, i on mowi, zebym do tego plecaczka wlozyl kamien.  A potem drugi i trzeci i tak mi te kamienie, pchal, kamulce raczej, az go zapytalem: ”Czemu?”.

Nie uczac sie, nie zdajac z klasy do klasy, bedac niegrzeczny i krnabrbym chlopcem, zbierasz kamienie, ktore cale zycie bedziesz potem dzwigal”.