TAKIE KARTY

Tym razem to juz bylo nawet zabawne, bo szyte tak grubymi nicmi, ze nawet Boski nie moze udawac, ze nic sie nie dzieje.

Ale zacznijmy od poczatku…

Niebawem wakacje. W szkole Gosi wakacje zaczynaja sie od 15 lipca a koncza 9 wrzesnia. Termin wakacji znany jest rok. Technicznie to oznacza, ze jakiekolwiek kontynentalne plany wakacyjne moga zaczynac sie okolo wtorku 19.7, kiedy bilety sa w normalnych cenach, ale i tak myslelismy, ze chyba najpierw polecimy nad jakies ”morze” z Londynu. 

Plan byl nastepujacy: jakis tydzien wakacji Gosia ma spedzic u babci razem z kuzynem Emilem ze Szwajcarii, jakis inny tydzien z kuzynkami z Morawy, ktore mialy tez przyjechac do domu rodzicow Boskiego razem ze swoja babcia a siostra Boskiej starszej. Ten plan z kuzynkami byl wymyslony rok temu przez nas i babcie morawianek po tym jak dziewczynki zniknely na caly dzien absolutnie zakochane w swoim towarzystwie. Reszta czasu miala byc rozdzielona miedzy wyjazdy wakacyjne naszej czwroki, mnie z dziecmi w Pradze, moze wycieczki do Polski…

Poza danym odgornie terminem wakacji Gosi i ewentualnie praca Boskiego, chcielismy sie dostosowac do planow rodzicow Boskiego, skoro Gosia ma spedzic u nich jakis czas. Czyli powiedzielismy: kiedykolwiek miedzy 22.7 a 4.9

Pierwszy Zonk przyszedl w momencie, kiedy Siostra Boskiego oznajmila, ze Emil bedzie u babci od 15 do 22.7, bo potem jada do Prowansji. Zadnego pytania kiedy mamy czas. Emil (6) przyleci sam do rodzicow Boskiego w tym terminie. Kropka. Coz. Mama Boskiego sugerowala, ze by bylo super gdybysmy zmienili plany i przyjechali do Czech wczesniej, bo Gosia i Emil bardzo sie lubia. Tylko, ze my zmienic planow nie mozemy, bo Gosia juz chodzi do szkoly i nie moze jechac na wakacje w terminie ulanskiej fantazji rodzicow Emila. Emil, zaczyna szkole dopiero po wakacjach.

Dzisiaj Boski dzwonil ustalic kiedy przyjada dziewczynki z Morawy, zebysmy dostosowali reszte terminow. Okazalo sie, ze Boska Starsza zaprosila siostre z wnuczkami … na tydzien kiedy bedzie Emil. Czyli prawdopodobnie Gosia nie zobaczy ani Emila, ani dziewczynek.

Why? Nie mam pojecia. Boskiemu szczena lata tak, ze ze mna nawet nie chce gadac. Darl sie na mnie za jakies okruszki. Jego to powalilo. Mnie nawet nie zaszkoczylo, bo jego rodzice zawsze preferowali Emila i jego mame, tylko Boski zwykle nie chce tego wiedziec. Teraz widzi i slepy.

Czy Boski ma zle uklady z rodzicami? Nie! Wlasnie w tym tygodniu dzieki niemu podpisali umowe na kupno nowego mieszkania, ktora doprowadzil do stanu uzywalnosci (czytaj: przepisal) nasz, praski prawnik a wynegocjowal z deweloperem Boski.

Mama Boskiego wykrecala sie ponoc jak piskorz, bo “ona nie pomyslala” i takie tam. Gowno prawda. Mama Boskiego jest bardzo inteligentna. Chciala nas, jak zwykle, zmanipulowac zebysmy sie dostosowali do terminu Szwajcara. Tydzien temu mi mowila, ze tylko my mozemy sie dostosowac, bo Szwajcar tego nie zrobi. Nie uwzglednila, ze my nie mamy pola do manewru, bo Gosia musi chodzic do szkoly!

Jak w podobnych sytuacjach mendze, ze rodzice Boskiego zachowuja sie w stosunku do mnie nie fair, Boski mi zawsze mowi, ze trudno, takie karty dostalam i nie zmienie. No, to dzis poczul jak sie gra lewymi kartami.

XXX

Mysle, ze cala sytuacje oddaje dyskusja, ktora mial Boski ze swoja mama po przyjezdzie z chrztu*:

Boski: – Mamo, czemu wy sie tak modlicie do tego Szwajcara, ciagle sie przystosowywujecie, udajecie, ze wszystko jest ok, nawet jak nie jest? Nieustannie podkreslacie, ze jest czlowiekiem sukcesu?

Boska starsza: – wiesz, jak ty zrobisz taka kariere jak Szwajcar to moze do ciebie tez bedziemy tak podchodzic

Boski: – mamo, a nie zauwazyles, ze ja juz ta kariere zrobilem?

___

*I tu moze male wyjasnienie. Szwajcar ma rzeczywiscie bardzo dobra prace. Jest szefem w szwajcarskiej firmie handlowej, ma w teamie duzo ludzi zajmujacych sie glownie sprzedaza. Takze gdyby przeniesc obu panow do terminologii lekarskiej Szwajcar jest szefem przychodni a Boski neurochirurgiem. Czy ktorys z nich zrobil wieksza kariere? Ciezko porownywac, bo graja w zupelnie inne gry. Obydwaj z duzym sukcesem….

POWIEDZ ZU

Zu jest zupelnie inna niz byla w jej wieku Gosia. W pewnym sensie jest jej negatywem. Gosia stawiala pierwsze kroczki jak miala 12 miesiecy, Zu jak miala 13. Gosia w wieku aktualnych prawie 17 miesiecy Zu mowila juz dobrych pare slowek, Zu najchetniej mowi ”tata”, ewentualnie “pupa”, “papa”,”am am” albo ”mama”, ale tylko wtedy jak jej smutno. Na siebie mowi “Bobo”.

Ostatnio probowalam ja przekonac, zeby powiedziala “Zu”, popatrzyla sie na mnie, pokazala palcem ma siebie i powiedziala ”Bobo”.

Zeby nie bylo, ze jest malym przyglupem, w przeciwienstwie od Gosi w tym wieku jest bardzo zreczna manualnie, stara sie rysowac jakies pisy, potrafi ukladac klocki jeden na drugim, zlozyc zabawkowe jajka i wsadzic je do pudelek, albo z predkoscia swiatla, szybko przesuwajac paluszkami poskladac 9 kostek do gry do pudeleczka do ktorego trzeba je poskladac idealnie, bo inaczej  sie nie wejda.

Obie (w tym wieku) przynosza buty i czapki jak chca isc na dwor i przychodza sie tulic jak sa na mnie obrazone. 

Fajnie jest ogladac dziecinstwo mlodych kobietek. Jestem ultra szczesliwa, ze moje baby mam. 

XXX

Gosi za to kiwaja sie dwie 1 i jedna 2. Jedna jedynka to juz nawet dosc sie kiwa. Bede miala szczerbate dziecko. Doroslosc nadchodzi. strach sie bac:)

PANI PREZYDENTOWA W KOLE

Pani Prezydentowa, majac wybor ze wszystkich opcji, wystapila dzis w (pieknym skadinad) kwiatkowanym wdzianku na obchodach 150 lecia Kol Gospodyn Wielskich. Nadmienie, ze druga istotna mozliwoscia bylo wziecie udzialu w Kongresie Kobiet.

Jednoczescie, na obu imprezach, wystapili emisariusze prezesa z tekstami o tym jak to “kobiety w Polsce moga sie spelniac, realizowac swoje marzenia, zdobywac naukowe i zawodowe laury. Sa szanowane i doceniane”.

Innymi slowy, Pani Prezydentowa odkryla karty i niebezposrednio podpisala sie na przyklad pod cytowanym wyzej zabawnym pismem wystosowanym przez swojego meza,”doktora praw” (oczywiscie doceniamy fakt, ze nie musimy chodzic w pasie cnoty, mamy prawo chodzic na wybory i mozemy same jezdzic autem, jak ktora chce, ale…).

Halo, czy jest zycie w kosmosie?! Czy tylko ja mam wrazenie, ze kogos tu straszy? 

Nie wiem dlaczego, ale w jakims momencie odnioslam wrazenie, ze zona aktualnego prezydenta jest osoba inteligentna. Jesli tak jest, a ona zamiast Kongresu Kobiet (dotyczacym wszystkich kobiet), wybiera udzial w rocznicy Kol Gospodyn Wiejskich (z calym szacunkiem), to chyba musi to oznaczac, ze jest tego przyczyna.

Przyczyny moga byc 2:

1. zgadza sie z prezentowanymi przez meza (czytaj: prezesa) pogladami – to by podwazalo moja teorie, ze jest inteligentna, bo przeciez jako kobieta nie moze nie zauwazac, ze kobiety w Polsce zarabiaja mniej, maja mniejsze mozliwosci zrobic kariere a na starosc dostana nizsze emerytury, zeby wymienic tylko to co absolutnie oczywiste

2. nie zgadza sie z pogladami meza, ale jest jakis powod dla ktorego nie moze wypowiadac pogladow odmiennych. Uklad? umowa? szantaz? pomrocznosc jasna? brak odwagi? mam to w dupie? Nie wiem.

W kazdym razie tak ogolnie to bardzo sie za ta nasza pare prezydencka wstydze. Dotad konkretnie za pana Dude, teraz i za malzonke.

WZOR I JESZCZE TROCHE O CHRZCIE

Wirus

Powinnam sobie jakis wzor wpisu zrobic a tam bede wypelniac 39,.. ile maja dziewczynki. Tym razem sekwencja byla nastepujaca: piatek ja, niedziela Zu 39,4 jesli dobrze pamietam, a Gosia dzisiaj rano 39,2.

Aktualnie temperatura wszystkich jest pod kontrola. Trzymaja sie dobrze a leki podajemy raz na 6 godzin. Jak na nasze standardy to pelen luzik. Bylismy nawet u lekarza dzisiaj, ktorego sobie sprytnie, przez internet zamowilam w niedziele. Lekarz obadal Zu, lekko (po dluzszym nagabywaniu) obadal Gosie i powiedzial, ze to wirus. Na moje medzenie, ze moze to jednak nie jest standard, ze 5 dni z kazdych 2 tygodni musze dzieciom dawac paracetamol albo nurofen bo maja ponad 39, powiedzial, ze jesli nie przekraczam dawek, to nie szkodzi (?!). Zapytalismy sie kiedy Gosia moze wrocic do szkoly, powiedzial, ze dzis to mozzze nie, ale jesli jutro nie bedzie miala goraczki to spokojnie moze wrocic. Bozysz, co za swiat?! Nawet Boskiego zaciagnela, ze soba do tego lekarza. Niestety zgodnie z oczekiwaniami stal tam w kacie jak slup i odezwal sie moze 2 zdaniami. Prawdopodobnie mentalnie mi pomagal, bo nawet nie usiadl kolo mnie tylko tam stal jak odzwierny. Oczywiscie sluchawki przewieszone przez kark zrobily na nim wrazenie (na Boskiego bardzo dzialaja takie “autorytety”) wiec jak wyszlismy to byl panem zachwycony. Ja mniej. A jeszcze mniej jak doszlam do apteki gdzie mi kazal kupic syrop dla Zu, a w aptece powiedzieli, ze bez recepty to dla szkrabow nie sprzedaja. No to super. 

Z naszym leczeniem tutaj to wyglada tak. Lekarz albo siostra mowia nam: dac dziecku paracetamol. I my oczywiscie dajemy nawet zanim to zaleca. Paracetamol dziala jakies 2 godziny a potem zostala bym ze zdechlakiem. Leczenie wyglada wiec nastepujaco (oczywiscie jak walczymy z wieksza infekcja: Paracetamol daje naprzemiennie z nurofenem co 3h. Do tego fenistil (antyhistaminikum, zeby od gigakataru nie dostaly zapalenia ucha – dziala), do tego sinupret, zeby lepiej zszedl katar, nebulizacje sola fizjologiczna (przynajmniej u malej skumbrii), intensywne oklepywanie, witaminy a jak Gosia kaszle to syrop Aerius, skarpetki octowe, oklady albo zimniejsza kapiel i kulisek z lodowki po lyzeczkach, jesli gorazka nie ustepuje a sa wymioty. Byc moze te wszystkie leki to takie placebo dla mnie, byc moze nie. Wole tak niz gdybym miala sobie wypominac, ze z lenistwa olalam sprawe. 

Dobra. Wystarczy o tym chamskim wirusie.

Chrzest

Pare zabawnych historii z wlasnie zakonczonego weekendu:

– Gosia skacze z Emilem, jak to robia zwykle 6 letnie osly. Dziadek oglada i mowi: No tak, Gosia to sie uczyla baletu w Warszawie, ale Emil to wrodzony talent! 

– Viktor  Maria Szwajcar (nazwijmy go) czyli brat Emila podbiega do donicy, ktora wlasnie oglada Zu (ze mna przy dupie) a w ktorej rosna stokrotki. A wiec, Viktor podbiega, wyrywa garsc stokrotek i ucieka… a za nim babcia (mama Boskiego). Siostra Boskiego pyta sie: kto wyrwal te stokrotki? Babcia: – no troche Zu (ktora je poglaskala) a troche Viktorek. 

– Impreza. Szwajcar nalewa wino. Wszystkim poza Boskim (i mna, ale ja to nawet nie zauwazylam, jak nie pije).

– Impreza. Szwajcar przynosi humidor i wyciaga cygara. Rozdaje kolegom. Nie daje tacie Boskiego ani Boskiemu. Za chwile pyta sie taty Boskiego czy jednak nie chce. On sciema, ze niee no i tak nie chcial. A Szwajcar: ach wy Czesi nawet nie potraficie powiedziec co chcecie. Ja ci dam to cygaro. I wyjmuje (slowy Boskiego, ktory sie na tym zna), najtansze i jedyne tak tanie, ktore w pudelku na cygara ma. Boskiemu nie zaproponowal wcale.

– Albo przed impreza. Wszyscy sprzataja, skladaja. Nawet ja ( i goraczka) jezdze na odkurzaczu. Boski zajmuje sie 4 dzieci w ogrodzie. Szwajcar mowi: – to do zobaczenia, ja musze isc na trening (czytaj: pobiegac). A tata Boskiego: no to sie tak wydaje, ale on ma tutaj wszystko pod kontola! … serio?

Taki krotki weekend a ja bym mogla jeszcze z 3 razy tyle napisac. Bo Szwajcarzy, sa od przyrody lepsi, gdyby ktos mial watpliwosci 🙂

 

NA BOGATO

Wczoraj po poludniu, mimo “stanu podgoraczkowego” jak to ujela duszac sie ze smiechu Siostrunia (mialam 38,6 po paracetamolu) dolecielismy do Zurichu na chrzest siostrzenca Boskiego.

Musze uznac, ze takie przymulenie, jak czlowiek musi sie starac siedziec prosto, bo jest padniety jak pies, ma jednak swoje zalety. Siedzi cicho, albo komentuje tylko w glowie, bo organizm ocenia, ze bardzo nie ma sily i ochoty marnowac energii na komentarze.

Dostalam jakis drastyczny nurofen i dzis mialam juz wiecej energii. 

Chest byl oczywiscie “na bogato”. Trace nadzieje, ze Szwajcar zrobi cokolwiek co nie mialo by za cel pokazywanie miastu i swiatu, ze jest “czlowiekiem sukcesu”. My, w oczach rodzcow Boskiego, oczywiscie jak ubodzy krewni ( po latach nawet sie przyzwyczajam).

Pozarlam sie z Boskim tylko raz. Poszlam zrobic herbate a on mial sie zajac Zu, zwlaszcza tym, zeby jej nie zmasakrowala Grace (mila, 4 letnia, spora i pedzaca bezmyslnie jak strus dziewczynka). Po 45 sekundach zobaczylam jak Zu przewraca sie  a raczej leci bokiem na ziemie i na krzeslo, bo Grace z racji gabarytow zmiotla ja przebiegajac tam gdzie 10 kg Zu stala. Wydarlam sie na Boskiego (2 zdania, nie tyrada), bo dostalam zawalu, pozbieralam wyjaca Zu z ziemi. I co sie okazalo? Ze jestem krowa, kompromituje jego przed wszystkimi i zachowuje  sie jak histeryczka.

Zawsze mnie to fascynuje. Nie on jest debilem, ze nie obronil Zu przed zagrozeniem o ktorym mu minute wczesniej przypomnialam, ale ja bo sie wydarlam. Ale no tak. Juz 2 dzien jestesmy w Zurichu a Szwajcar nie skalal sie wymiana pieluchy, wiec automatycznie Boski czuje sie jak bohater zwiazku radzieckiego. Do tego ego jest dopiero na pierszym miejscu a Zu prawdopodobnie nie doznala wstrzasu mozgu, wiec o co go?

!!!!?Dlaczego nie jestem lesbijka??!!

W kazdym razie Zurich jest bardzo ladny. To moj 3 raz tutaj, ale pierwszy “w lecie”. Wrazenia duzo lepsze niz w przejmujacym zimnie.

Gosia juz drugi dzien spi z kuzynem Emilem, a my u sasiadow (nie weszlismy sie do 160m mieszkania, co za pech). Jest mi teraz bardzo dobrze. Baby spia, Boski z rodzina a ja mam jeszcze chwíle dla siebie i ide spac. Dobranoc 

 

 

GARDELKO

Po dokladnie tygodniu zdrowia, przejawiajacego sie tym, ze dzieci na spacerze bily sie o zarcie… przyszlo, kuzwa, przeziebienie!

Zu wczoraj darla sie w nocy ponad godzine a potem budzila co 15 minut. A jutro lecimy do Zurichu!

Juz rozumiem co jej bylo (jest?). Jesli wczoraj bolalo ja gardlo tak bardzo jak mnie dzisiaj, to wcale sie nie dziwie, ze sie darla. 

Gosia walczy z katarem juz tydzien, na szczescie bez goraczki. Mam nadzieje, ze mamy wariacje na temat (Zu zwlaszcza, bo ja to pal licho).  Auuu

……

Z wiesci wiekopomnych, umarl Carlos – klasowy chomik Gosi. Narysowala mu z 3 obrazky, zrobila ksiazeczke, ozdobila dom rysunkami a wieczorem sie poplakala. Dobre dziecko. Pozrawiamy Carlosa w chomikowym niebie. Czesc jego pamiatce!

KONCERT LOMBARDU – BOSKI MOWI, ZE BARDZIEJ KIELBASA NIZ KONCERT

Zacheceni przez Londynek.net odwiedzilismy Dni Polskie w Londynie. Odbywaja sie, patrzac z naszej perspektywy, po drugiej stronie Tower Bridge, wiec doszlismy sobie dluzszym spacerem. Pogoda sliczna, humory swietne, trza bylo sie przejsc.

Byla bulka z ogromna kielbasa podwawelska z Morlin i kiszona kapusta za jedynych £5 a dla niektorych lody za £3. Bylo miliard ludzi z tego 3/4 Polakow. Ktos nam wcisnal 3 dlugopisy reklamowe, ktos inny staral sie zaprzyjaznic w kolejce po bulke.

Byl tez koncert Lombardu.

Przyznam, ze zespol Lombard nigdy nie nalezal do moich faworytow (ani nie-faworytow, bo nie sluchalam), ale jakos tak metnie pamietam, ze istnial juz we wczesnych latach 90′.

Dzisiaj koncert spoznil sie o mniej-wiecej 2h, jak wiesc gminna niosla, ze wzgledu na problemy z naglosnieniem. Dla nas dobrze, bo przyszlismy w czasie kiedy mialo juz byc dawno po koncercie. Zagrali na moje ucho tak z 6 piosenek. Tyle ile trzeba, zeby wystac dluga kolejke po lody a potem te lody zjesc jak sie ma 6 lat. I poszli*…

 

XXX

* no wlasnie tak sie to jakos nagle, w polowie skonczylo 🙂

CZLOWIEK W POSZUKIWANIU SENSU

autor: V.E. Frankl

Czytam ksiazke “Czlowiek w poszukiwaniu sensu”. Coby bylo smieszniej, czytam po sÅ‚owacku. Jest bardzo wciagajaca. Na tyle, ze absolutnie nie czuje, ze czytam w niecodziennym jezyku. 

Prof. V.E. Frankl, psychiatra i neurolog, byl autorem tak zwanej 3 wiedenskiej szkoly psychoterapii. On nie kazal lezec na kozetce i zastanawiac sie jaki wplyw mialy na nas uklady z ojcem albo problemy sexualne, zamiast tego pytal sie pacjentow co jest ich motorem do dzialania. A konkretniej: dlaczego wlasciwie sie nie zabijesz? Droga do znalezienia sensu zycia moze byc zdaniem autora: praca, dosiadczanie czegos lub spotykanie kogos, albo cierpienie. 

O tym ostatnim autor, wieloletni wiezien Oswiecimia i innych obozow koncentracyjnych, wie az za duzo. Ksiazka to jednoczesnie naukowa, spokojna analiza zachowan wiezniow, napisana na podstawie doswiadczen profesora. 

Ksiazka jest napisana ladnie, ciekawie, dobrze sie czyta. Jednoczesnie nie jest to plytka, ani latwa lektura. Po prostu czasem czlowiek zobaczy, albo inaczej  kogos pozna i jakos tak od razu czuje, ze warto miec do tej osoby szacunek. Takim czlowiekiem godnym uwagi i szacunku niewatpliwie byl prof. Frankl. 

Jedna z tych pozycji, ktore powinnismy przeczytac, a najlepiej miec. Zachecam.

WLOS JAK DĄB

Przepraszam, ze malo pisze jak swiat pelny ciekawych tematow. O! Na przyklad wczoraj trafilam na rozmowe z blogerka prowadzaca strone o uwaga: dlugich, cienkich wlosach (calkiem ladne ma te wlosy, prawde mowiac). Pol tego wywiadu sie tlumaczyla, ze zadbane, choc cienkie, wlosy tez moga wygladac dobrze. Bo poniewaz, jak pisze, wiele osob jej mowi, ze ma za dlugie wlosy, skoro cienkie i takie tam…

Zastanawiam sie, co jest w ilosci wlosow takiego, ze ludzie daja sobie prawo do oceniania akurat tego aspektu. I ja slyszalam nie raz, ze “wlosow nawet nie mam tak malo, ale strasznie delikatne”. WTF? Mam na to jakis wplyw? Nie! To prosze sie odwalic.

I powaznie nie pisze tego akurat (tylko:) dlatego, ze sama mam wlosow niewiele, tylko mi sie zal tej kobietki zrobilo a temat dobrze znany.

Bo to jest tak: “mnie” mozna powiedziec: ale Ty mas cienkie wlosy, ale jakos chyba gorzej bylo by przyjete, gdybym “ja” zaczela mowic: fuj, ale odrosty! Dziewczyno, wlosow to masz burze, ale wszystkie zniszczone!

Bo ilosci wlosow sie, prosze panstwa, nie wybiera.

Ja mam od przyrody dlugie, zgrable nogi a laskawie nie wale z mostu: “takie marchewki w miní?”, albo “stara, a ty znowu jak baleron w siatce”.

No co, z dobrego serca o faktach, nie? … Tak jak mnie z wlosami.

Ani ja nie mam zaslugi w tym, ze mi nogi urosly, ani na przyklad ta pani fryzjerka, co zwykle powie, ze wlosy delikatne (bo przeciez dana wlascicielka takowych w zyciu tego sama nie zauwazyla!), nie zawinila, ze inteligencja jakby nie ta.

To moze lepiej sie nie bedziemy sie licytowac?