PRZEPASC

autor: Nicolas Evans

Mam ta ksiazke tak dlugo, ze juz nie wiem czy jest Pani Krolikowskiej czy moja. Przeczytalam. Poczatek mnie nudzil, na koniec nawet byla troche wciagajaca. Niestety samo zakonczenie jest z gatunku “nie mialem pomyslu jak to skonczyc, wiec wymyslilem cos bardzo nieprawdopodobnego, za to zamyka wszystkie watki”. Jezyk i tlumaczenie na dobrym poziomie. Historia… jakby nie adekwatna do tytulu.  Bo nie wiem kto jest glownym bohaterem. Jest ich duzo i nikt. Czytalam lepsze ksiazki. Mozna przeczytac, ale kupowac chyba nie warto. 

JUZ BYLO?

Milo mnie zaskoczylo dzisiejsze zwyciestwo Polakow nad Szwajcaria. Gratulacje, Panowie!

Mniej pozytywnie wczorajsza decyzja brytyjczykow na temat wyjscia z Unii po 42 latach. Jestem w takiej grupie “mieszkamy w Londynie”. Zdziwilo mnie ile z tych Polakow co maja brytyjskie obywatelstwo glosowalo za wyjsciem z Unii. W dupach sie im od tego “dobrobytu” poprzewracalo i bardzo im zalezy na tym, zeby juz nikt nie mogl przyjechac do nich na zmywak. Przyszlosc Wielkiej Brytanii jest mi dosyc obojetna, boje sie jednak efektu domina. Europa, ba caly zachodni swiat, co widac na przykladzie Polski i dominacji PiSu, znajduje sie w jakims dziwnym, nacionalistycznym humorze i wcale nie wiadomo czy emocje i populizm nie zapanuja nad zdrowym rozsadkiem. Nie pomaga demagogiczna Merkel, faszyzujacy Kotleba na Slowacji czy populista Zeman, ktory pelni funkcje prezydenta w Czechach, ani rosnacy w sile Trump w USA. Nastal czas kiedy silniej brzmi glos niezadowolonych, niewykwalifikowanych i nieczynnych zawodowo osob. Myslenie i patrzenie w przyszlosc sie nie nosi, kiedy trzeba bic “araba”, ktorego widmo unosi sie zza krzakow.

Zyjemy w dobrych czasach, i na szczescie jeszcze jakis czas tak bedzie. Niestety jesli sie nie opamietamy, na pytanie kiedy bedzie lepiej przyjdzie nam odpowiadac: juz bylo.

CZAS DO DOMU

Jutro lecimy. Zu i ja. Gosia zostaje z tata i Matylda, ktora przyleciala nas odwiedzic.

Zawsze sie boje jak lece gdzies sama bez Gosi. Co jesli cos mi sie stanie? Taki maly okruszek, pepuszek. Gosia bywa humorzasta, marudna, bardzo wymagajaca. I tak ja uwielbiam. Jest madra, sliczna, taka slodko-dziecinna, choc czasem juz tyle wie.

Gosia i Boski doleca za tydzien na weekend. Jedziemy na Morawe na urodziny wujka Boskiego, Gosia pojdzie tez do endokrynologa. A my sie z Zu w miedzyczasie napragujemy, pojdziemy z uszkiem do lekarza, albo nie bedziemy robic nic. Co nawiasem mowiac lubie w Pradze najbardziej 🙂

REMIS ZE WSKAZANIEM

Taka bylam z sebie dumna, ze postawilam wlasciwa diagnoze i jeszcze przekonalam lekarza do swoich racji w chorobie Zu, w zeszlym tygodniu. Lekarz przepisal antybiotyk na 7 dni i mielismy nadzieje, ze choroba minie. 

Przedwczesnie.

W polowie 5 dnia okazalo sie, ze antybiotyku na 7 dni nie wystarczy, moooze na 6. Poszlam wiec do apteki w ktorej nam lek mieszali (bo tu oczekuje sie, ze rodzice nie dadza rady sami) i Zonk!.

Pokazuje pani aptekarce, ze nie ma sily, zeby mi z tego wyszlo na 7 dni a pani:

– no to trzeba panu doktorowi/ce powiedziec, ze potrzebne sa 2 opakowania na 7 dni! Oni nie zawsze potrafia policzyc!

Nie no, beznadziejna ze mnie matka, ze nie znam wszystkich antybiotykow na bazie peniciliny lacznie z wielkoscia opakowan. Porazka. Nastepym razem sie poprawie!

xxx

Tymczasem dzisiaj bylismy na kontroli. Sprawy sie maja nastepujaco. Z cala pewnoscia jest poprawa, ale sadze, ze wyleczona nie jest. Ucho jej ciagle leciutko smierdzi, temperatura kolo 37 i ma potrzebe ucho dotykac. Lekarz dzisiejszy mowil, ze to normalne. Nie wierze mu, ale za tydzien bede w Pradze to sie dowiem.

Jednak i dzis byl maly sukces. Wytlumaczylam panu, ze Zu duzo lepiej je jak dostaje zelazo, wiec moze by jednak je przepisal. Wiec, co ciekawe, okazalo sie, ze jednak ma lekka anemie… ktorej tydzien temu nie widzieli w wynikach badan. Ja ja widze, bo jak jej spada zelazo to zaraz mniej je i czesciej choruje.

W kazdym razie jedyny sposob jak relatywnie dac sobie rade z tutejsza “sluzba zdrowia” to przyjsc z diagnoza, planem leczenia i sprobowac sie dogadac…

NO NIE WIEM

Tym razem trwalo to tydzien i jeden dzien. Boski zaczyna sie naprawiac.

Nawet przeprosil za to wyrzucanie mnie z Londynu, jako za nieadekwatny srodek do poinformowania mnie, ze sie zachowuje nieodpowiednio i jego zdaniem musze sie zmienic. Zachowuje sie nieodpowiednio, boponiewaz wykorzystalam blad jego matki ( w sensie zauwazylam) dla moich celow (w sensie przypomnialam, ze to taki standardzik). Tak to wyglada z jego perspektywy.

A! I jeszcze mnie ponoc musi bronic, ze jednak mam jakies pozytywne cechy. Przed kim, nie mam pojecia. Sadze, ze przed mamusia. 

Z mojej to wyglada tak, ze juz sie przyzwyczailam, ze mu od czasu do czasu jebnie, ale tym razem jednak o jeden most za daleko. 

Jeszcze mi smutek, zmeczenie i niechec nie przeszlo.

XXX

Z rzeczy istotnych: Bobo ciagle chwyta sie za uszko. Chyba po tylu dniach podawania antybiotykow juz nie powinna 😦 zobaczymy.

ODWILZ

Rano zabralam dzieci na piknik. Troche bylo zimno, no. Jednak nie na tyle, zebysmy sie nudzily. Pojechalysmy do parku na samym koncu Wyspy Psow. Dziewczyny polazily po zjezdzalniach, linach i podobnych atrakcjach, w ramach piknikowania zjadly jakies kukurydziane kolka i owocki dla dzieci. Spelnilam tez marzenie Gosi i mogla narysowac co tylko chciala na kupionej wczoraj w ASDA za grosze bialek trykotce. Wracalysmy piechota dluugim lukiem, takze do domu dotarlysmy pare minut po 11. 

Swiecie dziw sie, Boski juz wstal! I wyglada na to, ze stara sie byc ostroznie mily. Na chwile obecna przejawia sie to w absurdalny z mojego punktu widzenia sposob: SPRZATA. Umyl lazienki a nawet zebral pranie z suszarki obwieszonej jak choinka (to chyba z 3 raz w zyciu). Po tym jak wstalysmy z Zu z jej drzemki, zjadl bez szemrania duza chinska zupke i ewakulowal sie z dziewczynami na 3 godzinny spacer. 

Nie wiem czy mysli, ze ja teraz wysylam CV do londynskich firm, jak to robilam ostatnich kilka tygodni? Bo jesli tak mysli, to sie myli. Ja przeciez zostaje po wakacjach w Pradze, nie? No i odpoczywam. Jestem tymi ostatnimi dniami tak strasznie, szalenie zmeczona, ze fizycznie mam problemy, zeby miec otwarte oczy. Mimo iz Zu spala dobrze, wiec nie ma objektywnych powodow. Wroca za godzine a ja sie zastanawiam czy powaznie nie isc spac (choc to takie marnowanie samotnej godziny), bo mi sie oczy lepia.

Trwalo to tym razem tak 1-2 dni za dlugo. Wczoraj o 24, przed spaniem, mi powiedzial, ze nie rozumie dlaczego ja moge miec zly humor. On, owszem jest nieprzyjemny, ale dlaczego ja moge nie chciec z nim gadac, jesli on juz by chcial? No, dlaczego? Nie odpowiedzialam to zaczal prychac, ze wlasnie taka jestem, ze nawet nie wiem o co mi chodzi. Ze za pare dni bede mila, a potem znowu zaczne sie zachowywac beznadziejnie. Dalej nie wiem, bo usnelam…. Nie dalam sie wyprowokowac do dyskusji. I tak co bym nie powiedziala skonczylo by sie na dlugiej liscie moich niewatpliwych wad. Mam to w dupie. Cisza jest wielka. Trudna, bo gadatliwa jestem, ale wielka, bo jak mi sie uda milczec to smiesznie mi sie potem zyje w tej mojej ciszy, jak z nim gadam a on nawet o tym nie wie.

BOSKIEGO ODDAM W DOBRE RECE

Jestem zmeczona fochem Boskiego. Juz to trwa kilka dni, na chwile obecna swiatelka w tunelu nie widac. Najpierw jak przyszedl z pracy, to stwierdzil, ze “bede sie musiala bardzo postarac, zeby mu sie humor naprawil”. (ja????)

W czasie kolacji powiedzialam, ze powinnismy kupic nowe naczynia, bo jemy jak cyganie, z plastikowych miseczek i kazdy inny widelec. odpowiedz: “w Pradze mam naczynia”. 

Po podaniu antybiotyku Zu ma jesc. Szedl na dwor z dziewczynkami wiec mu dalam do reki jedzenie dla Zu. Wrocil i oznajmil, ze zjadla jedno, drugie nie do konca. Patrze a to co mu dalam do reki lezy odlozone. Pytam sie co jej w takim razie dal? Cos co mu Gosia przyniosla, co otwarte bylo. No kurwa mac! Dziecko ma sraczke po antybiotyku a ten jej daje jakies zarcie co 6 latka wyciagnela z buta. Co moglam wiecej zrobic niz dac mu to do reki? nie, nakarmic nie moglam, bo ma jesc po antybiotyku a oni w czasie ”po” szli na dwor. Oczywiscie nie mial zadnej rozsadnej odpowiedzi, poza tym, ze jestem “przewrazliwiona, walnieta w glowe i mam zniknac z jego zycia”.

A teraz na spokojnie. Jestem zmeczona jego fochem. Prage uwielbiam, Londyn jest mi dosc wolny. Czy on w ramach swojego kryzysu wieku sredniego zdaje sobie sprawe, ze ja moge go posluchac?

Tak, bedzie trudno znalezc teraz jakas szkole blisko domu dla Gosi (Jest zapisana do najlepszej, tyle, ze na koncu swiata, nie da sie jej tam wozic). Krotko mowiac byly by jakies problemy techniczne, ale moge wrocic i jakos dam rade. Czy on rozumie jakie byly by konsekwencje jego slow? 

Jestem uparta jak osiol i raczej staram sie nie rzucac slow na wiatr. Nie jestem tym typem co sie co 5 minut rozwodzi, albo daje wypowiedz. Ale jesli juz, to mam duze problemy ze zmiana zdania. 

Dale mu jeszcze pare dni. Potem zobacze. Jesli bedzie trwal w swoim postepowaniu, rozpoczne ewakuacje.

Pisalam juz, ze kocham Prage i chce tam mieszkac? 

OTITIS MEDIA CHRONICA SUPPURATIVA

Chroniczne zapalenie ucha srodkowego. Niestety. I antybiotyki 3-ci raz w tym roku. Na szczescie lekarz byl rozsadny i nie trzeba mu bylo tlumaczyc, ze przy tym typie zapalenia ucha nie musi byc wysokich goraczek i strasznego bolu. Posluchal, obejrzal dokladnie uszko i wszystko bylo jasne. Dobrze.

Sluzba zdrowia tutaj to generalnie katastrofa. Prawde mowiac nawet prywatne ubezpieczenie wiele nie zalatwia. I wcale nie chodzi o brak kasy. Kase widac po ilosci plakatow, wyposazeniu szpitala w kolorowe krzeselka, zabawki, organizowane spotkania, infolinie.

Tylko ta organizacja.

Zeby zrobic zwykle badanie krwi Zu tydzien temu musialysmy zamiast do przychodni isc do szpitala. Tam krew pobieraja tylko na pietrze dla dzieci, 7 pietrze. Do 7 pietra jedzie WYLACZNIE winda nr 9. I niech to bedzie symbolem organizacji wszystkiego. Niby ulatwienia, ale jednak specjalisci od drapania sie lewa reka na prawym uchu. Bylysmy 3 w kolejce i czekalysmy 30 minut. Caly ten czas obok nas swietnie sie bawily 4 pielegniarki. 

W Polsce bylo nieco lepiej, ale tez podobne problemy. Przeciez prawdopodobnie niepotrzebnie katowalam sie dieta cukrzycowa, bo z punktu widzenia pielegniarki 15 minut w ta czy druga strone nie ma znaczenia przy wyznaczaniu krzywej cukrowej. Badanie krwi zajelo nam jedyne 40 minut, bo pani pisala tak wolno na komputerze, ze mozna bylo dostac kurwicy. Noga bym z cala pewnoscia napisala szybciej.

 

Wracajac do Londynu. Z moich obserwacji wynika, ze podstawowa technika medyczna jest pozwolic cialu, zeby obronilo sie samo. Ewentualnie z pomoca paracetamolu. Syropy, mascie, glebsza diagnostyka zarezerwowana jest dla prawie umierajacych. Jak na moje oko ludzie maja zaskakujaco wysoka przezywalnosc, biorac pod uwage podejscie personelu medycznego. Na przyklad efektow ubocznych szczepien nie uwzglednia sie wcale, bo najchetniej wbiliby dziecku 10 szczepionek na raz. Bez uprzedniego sprawdzania czy sa zdrowe ( w mysl: pani jest matka, pani wie najlepiej).

Fakt super, ze przynajmniej w naszej czesci miasta wszystko jest bezbarierowe i niepelnosprawni dostana sie wszedzie. Tylko mysle sobie, ze niepelnosprawnych bylo by duzo mniej gdyby na przyklad noworodki obejrzal czasem lekrarz. Albo gdyby chore dziecko nie bylo jedynie osluchane przez pielegniarke, ktora nie specjalnie potrafi policzyc do 6 (raz mi wmawiala, ze Zu ma w zimie za grube rajstopki i dlatego nie da sie jej zbic 39C goraczki). Albo gdyby istniala rehabilitacja. 

W aptece obowiazuje zasada ograniczonego zaufania. Napierw, po sprawdzeniu adresu!, dzieki niewyobrazalnie zlej organizacji pracy czeka sie na wszystko 5 razy dluzej niz w kazdym innym kraju w ktorym mieszkalam. Potem dostaje sie, w naszym wypadku, wymieszane antybiotyki, zeby sie przypadkiem matka nie pomylila w dawkowaniu! Jak chcialam kupic paracetamol to mi kobieta wylumaczyla, ze nie moze mi sprzedac bo karmie piersia a to zabronione. Dobra, nie bede sie z nia klocic. Paracetamol mozna kupic w Tesco za grosze, bo dotuja go bardzo, zeby tylko odciagnac ludzi od lekarzy. 

Podsumowujac, Wielka Brytania to kraj dla silnych jednostek, ktore nie maja zadnych problemow zdrowotnych ani pytan. Pytac nie ma kogo a problemy (99%) leczy sie paracetamolem. Nawet ostatnio zachecaja pacjentow, zeby sie diagnozowali sami i ja sie, w tych okolicznosciach przyrody, nie dziwie. 

Brytyjskiej sluzby zdrowia zdecydowanie nie polecam. Nastepnym razem napisze o rzeczach, ktore dzialaja dobrze, bo takich tez jest nie malo.

PRZEWLEKLE ZAPALENIE USZKA?

Od czasu ostatniej choroby Zu ma caly czas troche podwyzszona temperature. Odliczajac 0,5C za mierzenie w pupce temperatura nie przekracza 37,2-37,5. Przez kilka dni pokazywala na uszko, ale nie bolalo jej wyraznie. Teraz wyciekla z niego ropa. Zu nadal ma dobry humor i wyglada na to, ze jest zdrowa, poza zalepionym uchem.

Jutro mam zamowiona wizyte u lekarza…no zobaczymy, czy uda mi sie tego czlowieka przekonac do dzialania. Zaopatrzylam sie nawet w artykuly naukowe po angielsku, zeby w przypadzie koniecznosci wytlumaczyc czlowiekowi jak wypada terapia przypadlosci ucha ( w sensie: paracetamol to za malo).

Jesli to nie pomoze, w piatek 10.6 mamy umowiona wizyte u naszego kochanego pediatry w Pradze. 

Pomysl Boskiego zebym po wakacjach zostala w cywilizowanym kraju zaczyna mi sie coraz bardziej podobac 🙂

AKT 2

Dzisiaj w pracy Boski mowil z mama. Co zabawne, po wczorajszej, niespecjalnie przyjemnej, ponoc, rozmowie Boska starsza umowila sie jednak ze swoja siostra, ze morawianki przyjada w terminie od 15 do 22.7. Bo ona … myslala, ze sie jednak dostosujemy. Ponoc jej strasznie nagadal, tylko, ze jak mi o tym nagadaniu opowiadal, to mi sie smiac chcialo, wiec (przyznaje) szydzilam z jego wielkiej odwagi do rozmow z mamusia. Skonczylo sie tak, ze oblal mnie i pol pokoju mizeria, a nastepnie dolozyl dzbankiem wody. Myslalam, ze mi przywali, dla pewnosci poza diablem w oczach nie pozwolilam sobie na zadne gwaltowne ruchy, bo kto wie co by bylo. 

Sa takie dni kiedy czlowiek budzi sie pod dobra gwiazda, i to jest dla mnie w sumie dzisiaj. Doprawdy nie ruszylo mna, ze sie na mnie darl, walilo mu na dekiel a nastepnie odszedl (oczywiscie kasujac w ten sposob godzine czasu, ktora zwykle mam dla siebie). Faktem jest, ze nie bylam mila, bo mam po kokarde zachowania jego rodzicow. Niby oblani lukrem, tylko zawsze sie postaraja, zeby ten goracy lukier wkapal do potencjalnie kazdej rany. Trudno.

Takze wybiegl wkurwiony zostawiajac mnie z mizeria wszedzie i dwojka dzieci. Po jakims czasie zaczal wysylac smsy z pogrozkami. Najpierw, ze jestem niezrownowazona psychicznie (ja?) a potem, ze po wakacjach juz nie musze wracac do Londynu, moge zostac w Pradze, i ze jesli chce z nim byc to musze sie zmienic, bo on juz tego nie zniesie. Po prostu jestem tak slaba, ze tego sie nie da wytrzymac. No, najlatwiejszym partnerem to z cala pewnoscia nie jestem, jedno szczescie, ze trafilam na ideal :))

Hmm. Czeka mnie teraz conajmniej tydzien kar wszelakich za to, ze matka Boskiego stawia go zawsze na wysokim 3 miejscu wsrod dwojga swych dzieci a ja smiem to widziec.

Jak sie to skonczy? pewne jak zwykle, wyszumi. Tylko do tego czasu czeka mnie nieustajacy foch i tysiac drobnych zlosliwosci. Spoko. Nie pierwszy nie ostatni raz. A jesli nie skonczy jak zwykle, to czeka mnie proces odwrotny, czyli powrot na stale do Pragi, szukanie pracy. Itd. Zobaczymy za tydzien. Dzisiaj bardzo mi sie nie chce tym przejmowac.

Btw, ile razy juz pisalam, ze od 16 lat 80% nasych klotni jest zwiazanych z jego rodzicami? Bo oni sa tacy wspaniali a ja wredna tego jakos kurwa nie widze.